Aleksander Wat – Poezja przeciw historii [1959]

Aleksander_WatNie wierzę, by maszyna była dla wiersza czy w wierszu zagrożeniem. Ale obawiam się dla poezji ducha maszyny, władztwa maszyny.

Żeby wyznaczyć drogę poezji jutra, trzeba najpierw wyobrazić sobie, kim będzie człowiek jutra. I oto jesteśmy my, zgromadzenie poetów, przemienieni w biennale wróżbitów! No cóż, czyż nie jesteśmy genus vatum?

Nie boję się golemów – poetów elektronicznych, ale przeraża mnie człowiek ery cybernetycznej, ów Homo Instrumentalis, który już tu i tam się pojawia.

A przy okazji – inny jeszcze temat. Maszynka do golenia Remingtona, Buick albo sztuczny satelita w wierszu – czemu nie? Od zawsze opiewano w poezji prace i działa człowieka, narzędzia, którymi się posługiwał: pług, amfora, statek – od arki Noego po statek Coleridge’a, Rimbauda, żeglują one w naszej wyobraźni niczym “latający Holender”. Wątpię jednak, by dzisiejsze maszyny mogły zająć miejsce swoich poprzedniczek. By otoczyła je aureola obrazów i symboli. Nieubłagane prawo przyspieszenia! Maszyny przeobrażają się zbyt szybko, żeby mogły obrosnąć mitem. Model samochodu z roku 1959 bardziej się różni od tego z 1900, a co dopiero od tego z 1984, niż łódź Argonautów od statku Rimbauda.

A że poezja jest sztuką specyficzności, precyzji “nieskończonego niedokonania” (Husserl), to jakże mogłaby nadążyć za szalonym biegiem nowoczesnej techniki! Daremny trud. Ledwie wyobraźnia poety oswoi dzisiejsze przedmioty, a już przechodzą one do przeszłości.

Ich uroda jest sprawą mody zmieniającej się jak w kalejdoskopie, starzeje się i staje się śmieszna – nigdy epicka, tragiczna ani wzniosła.

Ale wróćmy do naszego głównego tematu. Powtarzam: powinniście się bać nie maszyny w wierszu czy wokół wiersza, lecz człowieka-maszyny.

Kim może być ten przerażający człowiek jutra? Obym był złym prorokiem! Zresztą prorokowano jego nadejście od dawna. Bauer aber nich Mensch, Metzger aber nich Mensch, Dichter aber nich Mensch – mówił Hoelderlin o swoich rodakach. I owo prawnuk owego Bauera, Metzgera i Dichtera – Hoess, komendant obozu w Auschwitz, napisał w polskim więzieniu autobiografię, od niedawna dostępną francuskiemu czytelnikowi. Książka-podstawa, książka-wzór, książka-klucz. Wyobraźcie sobie, że autor, który unicestwił blisko trzy miliony więźniów, bynajmniej nie był sadystą. Gdybyż nim był! To się mieści w naturze rzeczy, od zawsze! Zdrów na ciele i umyśle, inteligentny, wzorowy mąż i ojciec, przykładny obywatel, niemal bohater pozytywny w służbie sił zła, który jedynie skrupulatnie wykonywał – Kadavergehorsam! – rozkazy przełożonych! Żaden sadysta, żaden obłąkaniec, przeciwnie, człowiek wyzbyty własnego rozumu, wyzuty z samego siebie, ze swojej osobistej ludzkiej odpowiedzialności. Stał się wyłącznie pragmatycznym narzędziem rzekomej woli mas, którą wykorzystują wszystkie wielkie instytucje nowoczesnych sił historycznych i tych, co pragną za takie uchodzić.

Człowiek-instrument, człowiek funkcjonalny lub operacyjny, produkt wojen i techniki, ukoronowanie stulecia alienacji. “Osobowość totalitarna” Adorna to już przeżytek!

Nie twierdzę – niech Bóg broni! – że człowiek jutra musi koniecznie być katem. Albo ofiarą. Albo jednym i drugim w jednej osobie. Możliwe, że będzie dobrym dzieckiem. Ale obawiam się – jak widzicie, nie przesądzam sprawy – że zrodzony z permanentnej rewolucji przemysłowej i wykarmiony przez nią, wskutek nadmiaru techniki, postępującego wysuszenia duchowych soków, a wreszcie entropii wartości czysto ludzkich stanie się narzędziem sił historycznych.

Przejście od Hoessa do poetów – cóż za demagogia! Ale przecież Hoess był jedynie monstrualnym wykwitem pewnego stanu świadomości, bardziej rozpowszechnionego, niż się sądzi. Trzeba go wypłoszyć zewsząd, gdzie się pojawia lub gdzie się ukrywa! A poezja nie jest strefą chronioną.

Instrumentalizm w filozofii, nauce, sztuce i życiu pojawił się nie wczoraj. Dobroczynny i niezbędny dla myśliciela i artysty, kiedy pochylali się nad narzędziami swoich eksploracji, zmuszał ich do stawiania sobie pytania o “myślącą rzecz” … i doprowadził do pragma jako dyrektywy. W nauce dokonał największych odkryć i zniszczył całkowicie spójność, jedność wiedzy i świata, a nawet, ba, cudowny dar syntezy. W obecnym naszym życiu ów nurt próbuje wszelkimi siłami zepchnąć ludzkość gdzieś na obrzeża społeczeństwa ludzi-mechanizmów. Wszechogarniający proces dialektyczny i dehumanizacja sprawiły, że to, co było modus, stało się substancją, a środki – celem samym w sobie.

Instrumentalizm w poezji okazał się koniecznością, gdy powszechna wrażliwość uległa gruntownemu przeistoczeniu, co przypisujemy rozmaitym przyczynom, choć nie wiemy, która była najważniejsza. Koniecznością, ponieważ należało zniszczyć przestarzałe środki sztuki poetyckiej, całkowicie skonwencjonalizowanej. Ileż pokoleń nowatorów i odnowicieli! Oddajmy im sprawiedliwość: odnowa języka, rozszerzenie pola ciągłości, pogłębienie poetyckiego myślenia i czucia, wprowadzenie nieużywanych dotąd zestawień słów i obrazów, subtelne rozróżnianie takich czy innych sposobów, poczucie niewypowiedzianego wyzwolenia, a przede wszystkim niebywała inwencja. Często słyszymy, że każdy wiersz to tworzenie poezji za każdym razem od nowa.

Ale oto magazyn wynalazków pęka w szwach. Młodzież gubi się na tych dziedzińcach cudów, a niekiedy na pchlich targach mód, form i chwytów.

Demon albo geniusz inwencji, odkryć, nieustającego poszukiwania – to Corot powiedział, a za nim powtórzył Picasso: “Ja nie szukam, ja znajduję” – opętał awangardowego poetę, tak samo jak inżyniera, wikłając ich w sieć podobnych tendencji, panujących we wszystkich dziedzinach działalności empirycznej i duchowej.

Ale poezja, znużona uzależnieniem od dziejącej się aktualności, już się buntuje przeciwko temu, zapewne przemożnemu, trendowi historii. Powinna zaryzykować i – świadomie i z rozmysłem – odciąć się od losu, który czeka człowieka w najbliższej przyszłości. Niechaj się zdobędzie na dezintegrację, by na powrót stał się forma formarum wewnętrznej integracji człowieka. Niechaj przeciwstawia się historii, w miarę jak historia przeciwstawia się poezji. Nie ma już mowy o przystosowaniu się do rzeczywistości po to, żeby zachować zdrowie moralne i umysłowe! Wprost przeciwnie.

Możemy więc postulować poezję w najwyższym stopniu pneumatyczną i pneumatologiczną, skierowaną na wewnętrzność, lecz abstrahującą od psychologii i przezwyciężającą antynomie: wewnętrzność-zewnętrzność, ja-inny, rzeczywistość subiektywna – rzeczywistość społeczna, poezja liryczna – poezja obywatelska… Poezję, która nie będzie spoza świata, lecz właśnie ze świata i przeciwko niemu. Wywodzącą się z historii i zwróconą przeciwko niej. Poezję człowieka zrozpaczonego, lecz nie poezję rozpaczy. Nie nieurotyczną-ozdrowieńczą!

Jakże nie przewidywać nieznanych cierpień, które dotkną wyimaginowanego tu poetę, cierpień elementarnych, a zarazem bardziej niż kiedykolwiek wyrafinowanych? W epoce psychoanalityków i środków uspokajających wolno sądzić, że przyjdzie czas – może za parę wieków – kiedy ból, lęk, “bojaźń i drżenie”, trudności i paradoksy związane z istnieniem, a nawet wrażliwość taka, jaką ją dziś widzimy, znikną, ponieważ ludzkość zostanie poddana operacji gigantycznej lobotomii. Czy wraz z nimi zniknie poezja? Czy umrze poezja, która jest wrażliwością i wiedzą, udręką i radością, niepokojem i uspokojeniem? Czy umrze miłość do poezji, miłość będąca poezją?

Ale poeta bliskiego jutra, którego tu sobie wyobrażam, skorzysta ze zwłoki, z szansy – zapewne ostatniej – że zdolny jest cierpieć i zgłębić ból do dna, przeniknąć go – jak dalece? – z “niedoświadczoną radością poczwarki witającej swoją ostatnią metamorfozę i umierającej wieczorem, przed zachodem słońca” – że zakończę słowami Lautreamonta.

Stworzyć od nowa poezję? Zgoda. Ale przede wszystkim stworzyć od nowa poetę.



Kategorie:Dzienniki, Źródła

Tagi:

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: