Ręką,
sekundnikiem kierownicy ostatniego w rejdzie wozu,
zakręć lasso zaplecione z pędu,
sznur samochodów w koło rynku!
Wóz wpadający w wóz ostatnie okrążenie pruł
– miejsce w środku omijane spoczywało i więdło,
ruch je zawinął i osnuł –
wirowały niezliczone świata strony …
… i zawiązał okrążoną pustkę w pomnik,
w węzeł z brązu!
Niespędzony ślad ostatni na asfalcie
biegł szelestem jednostajnie opóźnionym,
stanęły
cztery strony.
Powolniej niż stanie
odszedł stukot kopyt czterech koni
po zapomnianej dawno drodze wiodącej zawsze wstecz, bez siły,
w pustkowia
obezwładnione czekaniem,
w ziemi głębokiej
zacząt:
w dołek po racicy krowy wyścielony skowronkiem
gdzie głuchy chłop w uścisku ze snopem
zadumał się i zaczuł…
– Co robi na powierzchni, zanurzony stopami w planecie?
– Czy znów musi na noc cały glob
pochować?
… Trumny aut spadały w poziomy, nieskończony dół.
Źródło: „Ateneum”, 1/1938
Skomentuj