Szły Muzy przez puste zagony;
Dziewięć ich było, jak wiecie.
Z premiery „Antygony”
Wracały Muzy w komplecie.
Gęsiego przez pola i skały.
Zmęczone upałem srodze.
Szły… aż nareszcie ujrzały
Jodłę rosnącą przy drodze.
„Od rana wciąż wędrujemy,
I stopy droga nam starła
Pod tobą wypocząć chcemy”.
Jodła im na to odparła:
„Toćbym się tam nie wahała
Ugościć Olimpu elitę;
Lecz liczba to zbyt okazała:
Te wasze trzydzieści sześć liter.
Trawę ten ciężar mi, panie.
Pogniecie, a także korzenie.
Więc na powyższe pytanie
Po prostu odpowiem, że nie!
A zresztą: cień mój, niestety,
Dzierżawi niejaki Filipek.
Idźcie gdzie indziej, kobiety,
Na przykład pod cichą lipę”.
Zeźliły się Muzy tą mową;
Zaklęcia szepcą i modły,
Ściągając zemstę Zeusową,
Jak piorun, na głowę jodły.
Urania mówi: „Przeklęta!
Pod ciemną gwiazdą zrodzona!
Przez płeć odmienną zerżnięta,
Pod piłą żałośnie skonasz”.
Terpsychore tako rzekła:
„Pies z tobą tańcował, jodło!
Po śmierci pójdziesz do piekła,
Bo jesteś bez taktu i podła”.
Kaliope klnie: „I przez czartów
W tym piekle za wszystkie przewiny
Z czci oraz kory odartą,
Zębate cię zetną machiny”.
W struny uderza Erato:
„Żeś chciała nas brzydko okłamać
I wygnać bez serca, za to
Po śmierci będą cię — łamać”.
„Narodów kłótnie i zwady, –
Tak wróży posępnie Klio, –
Wojny, podstępy i zdrady
Na tobie się wszystkie odbiją”.
Euterpe zawodzi: „W muzyce
Miasta zazgrzytasz co dnia,
Przez ludne krzycząc ulice:
„Sensacja! Morderstwo! Zbrodnia!”.
Tragicznie grzmi Melpomene:
„Po kres pośmiertnej udręki
Będziesz, za drobną cenę,
Od ręki krążyć do ręki”.
Talia szydzi: „Na finał
Pocięta, zawiśniesz w dwóch zerach
Gdzie brzydko się będą wypinać
Niewolnik, cham i hetera”.
A Polihymnia stała
W milczeniu, choć zwykle pyskata;
Nic do ich słów nie dodała
I tylko syknęła: „Szmata!”.
Moc była w klątwie i siła.
Muz wysłuchali bogowie:
Jodła się dzisiaj zmieniła
W gazetę. – W którą, nie powiem.
Źródło: „Wiadomości Literackie”, 585/1935
Skomentuj