„Schamienie” współczesne polega na -wyrzekaniu się idealizmu, jako zbytku. Rezygnacja taka jest dowodem istotnie ubóstwa duchowego. Doszło do tego, że ludzie wrażliwsi wpadają w stan zadumy lub egzaltacji poetyckiej, ilekroć ujawni się gdzieś skłonność idealistyczna rozbijania ściany głową lub szukania wylotu do słońca. Wręcz niezrozumiałym staje się ten popęd w czasach materialistycznego oceniania wartości życiowych.
Jednostronny pogląd socjologiczny nie pozwala nam widzieć obiektywnie tego, na czym opiera poezja i religia każde szacowanie człowieka, mianowicie, że ten popęd idealistyczny jest zasadniczą właściwością ducha ludzkiego, i on decyduje o rozwoju cywilizacji. Jednostki wysoko ucywilizowane czynią z tego daru użytek ze świadomości bohaterów czy fanatyków, czy też w natchnieniu, które jest specjalną postacią świadomości. I to widzimy, ale nie spostrzegamy faktu, że ten święty pierwiastek istnieje w każdej duszy. Działa on w życiu narodów w chwilach przełomowych, grożących ich istnieniu, nawet w starciach wewnętrznych między warstwami społecznymi. Tego pozytywnego czynnika szukać należy w czynach żywiołowych, choćby zamroczona afektem świadomość na inne powoływała się pobudki.
Człowiekowi nie trzeba wierzyć: jest lepszy, niż na to stać jego etykę. W bilansie dziejowym ujemne rzeczy z taką nadwyżką pokrywają się pozytywnymi, że w rezultacie wynika rozwój. Gdyby miało być inaczej, szlibyśmy w tył. Sprawcą tej nadwyżki jest ów pierwiastek idealistyczny, tak nieraz ukryty, że aż podziw budzi, gdy bezpośrednio w życiu się pojawi.
Leży on w naturze ducha ludzkiego. A ponieważ życie społeczne jest do samego dna swojego zjawiskiem psychicznym, więc nie ma tak niskiego stanu uspołecznienia, gdzie by o istnieniu tej właściwości ducha można było wątpić. Praca duchowa mas zatarta jest w życiu powszednim ruchami zwierzęcymi; zaledwie na długiej przestrzeni dziejów dostrzec można po pewnych objawach instynktu linię jakiejś duchowości, np. patriotyzmu lub zmysłu dziejowego. Ale to nie powinno wprowadzać w błąd nikogo. Masy ludzkie również filozofują i, zdawałoby się, nie mają żadnego wpływu na twórczość religijną, a jednak, badając mitologie świata metodą etnologiczną, widzimy, że ludy właściwie były twórcami ideałów religijnych.
Stąd tylko jeden należy wyciągnąć wniosek, że masy muszą być poddawane starannej kulturze, aby ten pierwiastek dodatni, twórczy, czysto duchowy nie był zabijany w niej, ale owszem, żeby ciągnął ludzi w górę i, dochodząc co rychlej do stanu kierowniczej świadomości, stawał się twórczym na wszystkich polach, nawet na najcięższym do uprawy polu społecznym, gdzie bujają najłatwiej popędy zwierzęce.
Twórczość jest kwiatem nasiennym pracy, zjawiskiem czysto duchowym. Ona prowadzi człowieka drogami dziejów, uduchowiając cywilizację. A prawem jej zasadniczym, które ją różni od „pracy” jest to, że szuka dla siebie wylotu w miejscach największego oporu, gdy praca wykonawcza kalkuluje się człowiekowi tylko przy wyszukaniu najsłabszego oporu. Dopóki nie zastosujemy tego rozróżnienia elementarnego do życia społecznego, dopóty wszystkie programy będą wadliwe. W żadnym zaś razie nie można brać na serio poglądów, traktujących życie, jako sztukę mechanicznego budownictwa, obliczonego jedynie na walkę popędów zwierzęcych z warunkami materialnymi. Siłą, wyciągającą budowę cywilizacji wzwyż, jest ten pierwiastek idealistyczny, szukający wylotu do słońca.
Ten czynnik irracjonalny dziejów zużytkować właściwie — oto będzie najskuteczniejsza korektywa ideałów i stosunków, wytworzonych w nieszczęsnym wieku poglądów materialistycznych na dzieje, jako na chwiejną linię powodzeń i klęsk w wiecznej walce jednostek i klas o byt materialny.
Pogląd idealistyczny, oparty na uznaniu faktu, że duch prowadzi dzieje, nie jest bynajmniej widzeniem poetyckim, lecz wypływa z naukowego pogłębienia psychologii.
Jeżeli w budowie domu swojej cywilizacji nie znajdziemy miejsca na hodowlę wyższych przejawów życia duchowego, dom nasz zapadać się będzie. Budować go trzeba z ducha i dla ducha, który ma siłę dźwigania w górę. Nie można budować rzeczy wiecznych, usunąwszy ducha, który jest wiecznym ewolucjonistą.
Obskurantyzm w tym zakresie wytłumaczyć można zwyrodnieniem pewnej odmiany umysłów, które by chciały świat stworzyć na obraz i podobieństwo swoje. Nie dostrzegają rzeczy nieważkich w ustroju psychicznym, traktowanym z pewną tępością, jak ciało fizyczne. Patrzymy z tego punktu w duchowość, jak barbarzyńca w pustkę powietrza, który wielce się dziwuje, że jakiś chemik zakłada pracownię, aby wytwarzać produkty z pierwiastków, w powietrzu zdobytych.
Idealizm dzisiejszy nie jest poetycki, widzi realną siłę w zjawiskach psychicznych, którą można i należy racjonalnie w sztuce życia zużytkowywać do pomnażania i potęgowania wartości cywilizacyjnych. Myśl społeczna, zbogacona nowoczesną wiedzą o duszy i o kulturze, ma zadanie tak kierować rozwojem ustroju swego środowiska, aby pierwiastki twórcze były uszanowane i dobyte na jaw — do steru życia.
Tym różni się ta myśl od romantycznej, że nie czeka z dziejami na interwencję sił wyższych w geniuszu wyjątkowych jednostek, jeno dowierzając instynktom mas, które mają w sobie iskrę Bożą, dąży do zapalania w nich świadomości dziejowej.
Ponad prawami materialistycznego rozwoju, ponad twórczością państwa, ponad interesami klas, ponad tym wszystkim, co przemijająca szkoła myślenia wysuwa jako czynnik kierowniczy życia zbiorowego, unosi się ambitny duch twórczy narodu, dążący do stworzenia swojej rodzimej cywilizacji.
Ostatecznym celem życia dziejowego narodu jest wytworzenie pełnej cywilizacji. Do tego potrzebny jest ustrój społeczny, udzielność państwowa, samodzielność gospodarcza. Ale to nie wszystko. Naród żyje pełniej. Potrzebny mu jest taki rozwój tkanki społeczno-historycznej, który by mu umożliwił rozwijanie idealistycznych potrzeb ducha.
Naród jest istnością duchową ponad jednostką i pokoleniami; żyją w nim w tej chwili duchy ludzi, którzy już zeszli ze świata, tych, którzy teraz są na ziemi, i tych, którzy jeszcze się nie narodzili. Przejmujemy robotę dziejową od poprzedników i dajemy ją następcom.
Naród znajduje się w wichrze pędu dziejowego. Rozpala się w nim i płomienieje duchem. Naród — to nie statystyka i geografia, ale właśnie ta siła jego ruchu i płomienia duchowego. To nie tylko jego organizacja państwowa, dobrobyt, siła obrony i trwania, ale to wszystko razem w ruchu i napięciu twórczym, w ciągłej przeróbce na wartości duchowe, ogólnoludzkie, wartości, które dopiero wtedy — w ruchu —czynią nas widzialnymi dla świata, jako ciało świetlne cywilizacji.
Naród, tak pojęty jako cywilizacja swoista, jest najogólniejszym ustrojem gromady ludzkiej, zespolonej duchem ziemi i mowy ojczystej. A płomieniem jego jest twórczość. Według jej owoców określa się siła dziejowa narodu, jej wartość i osobowość. Cywilizacja narodu jest ustrojem duchowym jego pracy. Ponieważ praca jest wykładnikiem woli, a wola — wartości duchowej, więc po cywilizacjach poznaje się wartość narodów. Nie tylko po formach rządu lub po cyfrach wywozu handlowego, ale po tej całości świetlnej, która, jarząc się słabiej lub silniej, świadczy o stopniu napięcia energii duchowej danego narodu.
Nie samo państwo tworzy cywilizację. Wytwarzają ją wszyscy. Jest to wytwór wolnego współdziałania i współzawodnictwa dusz twórczych, działających według idei lub zmysłu dobra wiecznego (nieosobistego). Ci, których praca przyczynia narodowi bogactwa, siły, charakteru, stylu, świadomości, lotności, blasku — są twórcami cywilizacji. Lud, wierny tradycjom w cnocie i w swojej sztuce, razem z geniuszem narodowym, który z niego, jak z kądzieli, przędzie wątek najprzedziwniejszych objawień duchowych, są zarówno twórcami cywilizacji. Czymże byłaby ona bez nich obu?
Myśl polska, doświadczona wypadkami stulecia i cudami lat ostatnich, powołana jest do ustalenia prawdy, że duch jest sprawcą dziejów. Ona musi pokonać narzucony jej materialistyczny i mechaniczny pogląd na świat, jakoby wszystko składało się samo siłą mechanicznego ciążenia i przepierania. Duch narodu daje Polsce osobowość, a życie jego wyjawia się i dojrzewa w procesie naszej twórczości cywilizacyjnej.
Skomentuj