To zwierciadło przedłużyło ciebie o złudzenie,
wyzwolona od siebie stałaś i bardziej prawdziwa.
To tylko załamane w twych oczach
po raz pierwszy nie zapadło się niebo.
Kiedy usta spadły na usta,
tafla lustra zmartwiała parą oddechu.
To woda świat podwoiła o świat.
Wywrócone wierzby gałęziami do dna
kołysały po równi obłoki i ryby.
Nie zamkniesz nieba w czółna drżących dłoni,
bo spłynie strugą wodną.
Tylko trzciny przełamane na granicy powietrza i toni
rosną na ukos od dna.
To każda noc rozrastała się snem,
opływała ławicami ryb,
unosiła ptactwa gromadami.
Śnięte ryby w ptaki przemieniane święte
przenikały przez ściany.
Ja nie – ja zwielokrotniony o tysiąc
zasypany zimnymi łuskami
rosłem nieruchomo w krzyk.
To poprzez taflę zwierciadła
ogarnął mnie podwojony świat
rzeką snu.
Źródło: „Pion”, 28/1935
Naprawdę świetne, zwłaszcza sposób w jaki wiersz dociera do sacrum poprzez magię snów. Jest jak droga do Słońca poprzez bramę Księżyca.
Dear,
We’ve visited a really cozy and beautiful place, I’m sure you’ll love it too, check it out http://texasphysiciansmedicalhome.com/iennxv/papkaa17/hirex.php?1617
See you around, Robbie Cortes
Dear!
I’ve got some news for you, I’m so excited that I couldnât fall asleep last night. Read it here please http://www.raleighcarehome.com/regain.php?6c6d
In haste, Marion Doyle