Jest groźne piękno w wojnie. Nie wierz tchórzom,
Ja wiem to, którym wiele wojen wiódł.
Widziałem jako strzały miasta burzą
I pada na kolana w gruzy gród.
I wieże – błagalnice — padają pod stopy
Zwycięzcy, który je tratuje ciosem kopyt.
I wierz: nie to jest piękne!
Widziałem konających ślepe oczy,
Zalane woskiem zaświatowym.
Widziałem jako z piersi wroga krew się toczy,
Gdy wyzwoli ją z ciała świst kul metalowy,
Widziałem płacz co wyrwał się z ust i krwią ciecze,
Krwią jęku, skargą biedną, konaniem człowieczym.
I wierz: nie to jest piękne!
Widziałem krzyk, co witał hymnami zwycięzcę,
Biły dzwony, muzyka grzmiała ponad miastem.
Śpiewano moją chwałę, wielbiono me męstwo
I imię moje było dla tłumu jak hasło.
A ja miałem pogardy uśmiech. I tak samo
Odsuwałem pochwały jak rzucane kwiaty,
Które koń mój kopytem tratował jak siano,
Koń mój — przyjaciel wierny — czulszy niż dłoń brata.
I wierz: nie to jest piękne.
Pięknie stać w szumie śmierci. I patrzeć w jej oczy.
I czuć: ja nie drżę przed nią, ale ciosem miecza
Ciosam dzieje, spełniając ludzkie, dumne prawa.
I wzrok jej przeraźliwy jest nagle bez mocy,
I nie skamienia mnie, lecz mnie podnieca
I między nią a mną się toczy dumna sprawa.
Najwyższa sprawa człowiecza.
Jest groźne piękno w wojnie!
Źródło: „Prosto z Mostu”, 33/1939
Skomentuj