Droga Pani Zofio,
7 – rano. Witold Gombrowicz umarł o północy. Przyjaźniłam się z nim i jego żoną. Miałyśmy wspólną gospodynię – Mme Charlotte.
W środę, wiedząc, że Ryta Gombrowicz jest sama, wybrałam się z wizytą do Vence. Namówiłam Rytę, aby wyszła na chwilę się przejść.
Pan Witold był bardzo zmieniony – prosił mnie o przeczytanie listu od Miłosza.
Następnie zaczął mi dyktować list – mówił bardzo cicho – nagle przerwał lekturę – zaczął się dusić.
Prosił o wezwanie lekarzy – bardzo było ciężko na to patrzeć.
Ryta wróciła – zaczęła się krzątać przy nim. Usunęłam się. Pan Witold zasnął.
Nazajutrz, to znaczy 24-go, w czwartek, pojechała do Vence Mme Charlotte. Spędziła cały dzień u państwa Gombrowicz. Pojechałam na noc – chory drzemał po wielu zastrzykach.
O 11-ej w nocy obudził się i zażądał malin. Leciał przez ręce. Zjadł maliny – prosił o trochę wina i cukru. Zdawało mi się, że jest wpółprzytomny – o północy dziwnie jęczał.
Ryta chciała wezwać lekarza – ale chory się uspokoił – zasnął. Puls miał trochę przyśpieszony.
O 12.20 stwierdziłyśmy, że śpi w dziwnej pozycji – lekarz przyszedł i stwierdził śmierć.
Piszę ten list, aby zawiadomić, że jakkolwiek bardzo cierpiał przez ostatnie 48 godzin – umarł bez cierpień, w czasie snu.
Jeżeli Jerzy [Stempowski] jest jeszcze u Państwa – proszę mnie zawiadomić.
Wróciłam z Polski 9-go. Zastałam jego list pisany u Państwa, natychmiast odpowiedziałam – ale już nie miałam żadnych wiadomości.
Iza Neyman
Źródło: „Jerzy Giedroyc – Witold Gombrowicz Listy 1950-1969”, Czytelnik 2006
Kategorie:Źródła
Skomentuj