Historia pewnego wiersza

Napisałem wiersz. A właściwie, napisał go za mnie komputer. Konkretnie, niewielki tablet iPad mini.

Zainstalowałem dziś nową klawiaturę SwiftKey, która – dysponując zaawansowanymi algorytmami i czymś w rodzaju sztucznej inteligencji – podpowiada piszącemu kolejne słowa, w ten sposób oszczędzając czas tradycyjnie niezbędny na wpisywanie kolejnych liter.

SwiftKey podpowiada trzy słowa, jedno w środku, podświetlone, a zatem uznane przez algorytm za najbardziej prawdopodobne, i dwa dodatkowe, po bokach. „Pisząc” wiersz, moja rola ograniczała się zatem do – w większości podświadomego – wyboru z kolejno pojawiających się na ekranie zestawów trzech słów. A następnie, już arbitralnie, wprowadziłem wersyfikację, próbując ostatecznemu utworowi (?) nadać formę wiersza.

Efekt jest co najmniej zaskakujący. To nie jest już tylko przypadkowy efekt słów pozbawionych sensu. Niektóre frazy – powtórzmy, wygenerowane przez komputer, z niewielką tylko ingerencją z mojej strony – zaskakują świeżością, lekkością, niebanalnym doborem słów. Oczywiście, wszystkie reakcje na ten wiersz dzieją się wyłącznie w moim umyśle – ale czy wywoływanie takich reakcji nie jest, w gruncie rzeczy, podstawową funkcją poezji?

Pozostaje oczywiście kolejne pytanie – czy tak napisany wiersz mogę uznać za „swój”? Ale jeżeli nie za swój, to za … czyj? Czesław Miłosz wielokrotnie pisał, że znaczną część jego wierszy pisała „niewidzialna ręka”, „daimonion” ukryty w jego głowie. A jednak absurdem byłoby twierdzić, że wiersze Miłosza pisane przez daimoniona nie są w istocie wierszami Miłosza. Czy w XXI w., technika może być takim daimonionem, i dlaczego sama myśl o tak ztechnicyzowanym, zmechanizowanym podejściu do poezji budzi jednak – przynajmniej u mnie – odruch buntu? I czy wiersz, bardziej wygenerowany niż napisany, może wciąż zostać uznany za poezję? Czym, w ostateczności, JEST poezja? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.



Kategorie:Artykuły

Tagi: , , ,

4 replies

  1. Przyznam – eksperyment ciekawy. Wchodzimy w zupełnie nowe meandry poetyczne pozbawione dyscyplinarnego (w odczuciu autora) ułożenia słów, całych fraz. Myślowe „przeskoki” może zbyt nagle z tematu na temat mogą wywołać u czytelnika niechęć do podążenia za osnową wiersza. Obecnie obserwuję „literackie lenistwo”. Wszystko jasne i na tacy.
    Jednocześnie daje duże możliwości. Zawsze można jednak dać sobie czas i i na bazie atomatika stworzyć swoją wersję, taką typową „ludzką”.
    Eksperymenty zawsze dozwolone a nawet wskazane dla osobistego rozwijania warsztatu poetyckiego.

    Pozdrawiam

  2. Reblogged this on Myśli z pustyni… and commented:
    …i historia wiersza Swift Key

  3. Eksperyment ciekawy poznawczo z pewnością – jednak jak dla mnie efekt pozostawia wiele do życzenia. Choć na pewno warto było sprawdzić jak to będzie wyglądało. W końcu każdy eksperyment zwiększa naszą wiedzę i świadomość słowa.

  4. To jak z jedzeniem kiełbasy… Nigdy nie wiadomo z czego jest zrobiona i dopóki smaczna to nikt się nad tym nie zastanawia… Ale wystarczy powiedzieć ludziom z czego ją zrobiono (zwłaszcza jeśli zrobiono ją z nazwijmy to „kontrowersyjnych” surowców) a często cała magia „smaku” znika 🙂

    Czapka z głowy jeśli ktoś potrafi w tym wypadku być mądrym przed „szkodą”

    PS. jakoś nigdy mnie nie kusiło skorzystać z tej techniki, może dlatego że siebie samego oszukać najtrudniej 😀

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: