Bezkolorowej nocy tętent,
Sanna gubiąca ślady płóz,
– do nieba przymarzł złotą pętlą
łowca pijany – Wielki Wóz.
Jak niedźwiedź tak się mrok zatacza,
w cienistym śnie brunatny lis
podpływa skomląc. Lasu tarcza
pokryta mchem zwalonych pni.
O śmierci myślę. Ciała ptaków
padały, kiedy gdzieś do mórz
konieczność gnała. Wiatr jak lakiem
ich oczy kleił, ciemny kurz
zasypał. Wtedy liczbą martwych
mierzono srogość przyszłych zim
I czas znaczono, kiedy parte
odwilżą z gór uderzą kry.
To las się kłębi – tylko chory
blask lisich źrenic pada w śnieg
i mróz silniejszy. Czerw pod korą
wyszywa śmierci srebrny ścieg.
Źródło: „Ateneum” 4-5/1938
Ilustracja: Rembrandt van Rijn, „Pejzaż z kamiennym mostem”, 1637
Śmierć, noc i zima – zaprawdę piękny wiersz.