I. Niegdyś szło się ciemniejącą miedzą przez rudziejące rżyska; u boku starszy towarzysz z rozwianą czupryną; u nóg plątały się pojedyncze źdźbła. Wyżeł naszczekiwał i migał, jak cień, w fioletowej kapuście. Potem stawało się w wielkim oknie bawialni i o… Read More ›