Uczcili wolność i Boga zarysem sprężonych ud.
Kobiety zbierały węgle sińce opadłe na mróz.
Któż pięć brzuchów zachował prześwietnej rzeczpospolitej?
Patrzyłeś na to wieczorem i w tobie niepokój rósł.
Nad miastem gołębie okrwawił zachód i głód.
To śnieg różowiał od modlitwy
twarz kaleczył plusk sunącej kry.
Młodość twoja na tarczach wieków
– mózg rozwalisz o ostre dni?
Gdy dzień napływał w ulice i ludzi za sobą wiódł
drzewa usypiał poranek nocnym zmęczone krokiem,
mężczyźni o twarzach szerokich rąbali ziemię i lód,
wagon ziemi się toczył śpiewm do okiem róśł.
Jeszcze jeden dzień z chmurami przeleciał
na płaszczyzny cieniem padł
na kraj, który w 933-im
jak okrzyk wzniósł twoich dwadzieścia lat.
Źródło: „Żagary” 2/1933
Ilustracja: Bal sylwestrowy w Warszawie, 1933, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Skomentuj