Polską mianujemy Dziennik nasz, który założył sobie wyjarzmienie za najprzedniejszy cel i przez to chce być wszystkiego Narodu odgłosem. Imię Dziennika tego wypowiada nasze myśli, uczucia i chęci. Polskę miłujemy całą, gorącą piersią, dla niej bije w nas każdy puls; ona wypełnia nam wnętrze moralne i sprawuje jego istotę. O Polsce myślimy, marzymy dzień i noc; szczęście jej jest dla nas zbawieniem; zmartwychpowstanie jej będzie nam początek prawdziwego żywota; umrzeć za nią, to tajemne, pełne rozkoszy życzenie! Żyjąc dla Polski, przez Polskę i jedynie w Polsce, w ofiarując jej nasze jestestwo, imię jej kładniemy na tem piśmie.
Widok nasz, zwrócony niemal wyłącznie ku Polsce, nie jest bynajmniej za szczupły, za ciasny. Pomiędzy pojedynczym człowiekiem a ogółem człowieczego rodu stoją narody, jako pośredniczące szczegóły. Przez naród jedynie, do którego się należy, uczynić coś można dla człowieczeństwa. Filantrop, niebędący w rdzeniu istoty swej patryotą, to kosmpolita, podobny do dziurawego, pustego w środku orzecha! Patryotyzm, miłość Ojczyzny, jest treść święta wszelakiego z ludzi. Jeżeli serce twoje nie objęło i niepiastuje w sobie własnego Narodu, jeżeli nie wzdęło się jego wielkością i ogromem, o! będzie, będzie dla Człowieczeństwa za szczupłe, za ciasne! Wołamy przeto: Służ Polsce, jeszcze raz: Służ Polsce; a pożyteczny będziesz Europie i całemu ziemi kólisku!
Naród ma żywot rozleglejszy od każdego z tych, co go składają. I początek i koniec jego gubi się w odległych wiekach. Choć zaśnie, znów się przebudza; choć zamarznie, znów odtaja; choć niby umrze, znów zmartwychpowstaje. On syn Boży wiekuisty! Nie wczoraj, ani dzisiaj, ani jutro jest pełen i cały. Przeszłość, Teraźniejszość i Przyszłość z nim związany sporządzają, iż tak rzekę, żywotne człońce istoty jego. Mylono się zawsze ku szkodzie Ojczyzny, ilekroć w Narodzie wypatrowano tylko albo przeszły, albo teraźniejszy, albo przyszły. On rozciąga się przez trzy czasu dzielnice, a jest w nich wciąż jeden i tenże sam. Kto żąda go dzierżyć, niech ima go myślą w tej całości! – Polską nie jest li ziemia. Naród nasz jest nią mianowicie. Jedynie kochając Naród, kochamy i ziemię, na której zamieszkał. Polska tedy ma przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Tylko w tych trzech czasowych pocztach jest pełna i cała. Cóż stąd? Oto cześć dla wielkich dziadów i dziejów naszych; cześć dla Polski przeszłej! Z niej wydobyliśmy się sami; bez niej nieurobilibyśmy się na to, czem jesteśmy; w niej krynica naszej myśli, wiedzy, miłości i mocy. Cześć także dla Polski dzisiejszej! Ona jest jeszcze w jarzmie, na krzyżu, w grobie. O! smutna, ciężka, okropna jej dola! Atoli w opłakanym tym stanie ukazuje się jako Naród Chrystus, który cierpiał, ażeby innych wyzwolił, umarł i zmartwychpowstał. Chrystus był ludzi, pojedynczo branych, Naród polski narodów zbawiciel. Trumna nasza była gwoździami i brzytwami wybita. Leżąc w niej, cierpieliśmy męki niesłychane. To nadało duszy naszej hart. Stoimy jako dęby, jako brązowe postaci, nie lękając się ani wichru, ani ognia. Nie jest li tak godzina poświęcenia i bohaterskości nadziemsko-piękna i wielka? Cześć wreszcie dla Polski przyszłej! Ona stać będzie tak na czele ludów, jak dotąd Zbawiciel świata stał na czele ludzi. Od materialnego i spirytualnego powiatu przedniejszy jest nieomylnie moralny lub boski, jako jedynie prawdziwy. Niechaj więc Romańczyk szuka w realności a Germanin w idealnej spekulacyi, loice i nauce przodowania innym narodom; Polak postawi się na czele Słowian, odrodzi świat moralnie, zaprzoduje ludom europejskim zacnością i uczciwym czynem. – Zaczem, cześć dla przeszłej, teraźniejszej i przyszłej, dla całkowitej Polski!
Szanujemy i kochamy szczerze przeszłość polską, lecz mamy na pilnem baczeniu przyszłość i pragniemy skierować ku niej teraźniejszość. Że chcielibyśmy przyszłości wielkiej, świetnej, uroczej, łacna do pojęcia. W przeszłości i teraźniejszości jest wiele Dobrego, lecz i wiele Złego. Jeżeli przyszłość polska ma być taka, jako powinna, nie Złemu, lecz Dobremu, które było niegdyś i jest dzisiaj, przynależy się cześć i miłość. Ze Złem walka zacięta, to patryotyczny obowiązek zawsze; szczególniej zaś dzisiaj, w tej złotej, ważnej odrodzenia się dobie. Co się przestarzało i przeżyło, co jako trup zawadza na świecie i zatruwa mu żywot, niech idzie pod mogiłę! Przeciwko temu bić będzie radykalnie; przeciwko temu chcemy być Pochwiścielem, wyrywającym lasy i bory z korzeniem! – Wyznajemy, że Radykalizm jest sam w sobie równie jednostronny i ślepy, jak Historyzm; że sporządza względem ostatniego li przeciwieństwo; że dwa przeciwy, dwie ostateczności mogą mieć li podrzędne i przemijające znaczenie; że niema w nich nic wiekuistego; że więc ani na jednej, ani na drugiej stronie nie znajdzie się dla ludzkości szczęścia. Są atoli czasy, w których albo historyzm, albo radykalizm jest konieczny, a objawia się i panuje na ziemi z woli Boga. I tak od roku 1815 Historyzm jął za berło i dzierżył je dotąd. Przeznaczenie jego było, uspokoić świat skołatany radykalną burzą, a środ ciszy i dusznego upału rozwijać rzucone wolności ziarno i przygotować na przyszłość obfite żniwo. On jednakże nasiał wiele brzydkiego wiszaru, który wypleć potrzeba. Dziś przeto wyświęca się Radykalizm na widowni świata. Jest to miotła w ręku Boga, oczyszczająca ziemię ze starych śmieci. Stany europejskie jej potrzebują. I u nas wiele jest do wymiecenia. Zaczem, Radykalizm, to na dzisiaj moralna broń nasza. Powtarzamy z przyciskiem na dzisiaj, albowiem może już jutro, dopełniwszy posłannictwa swego, ukaże się niepotrzebny, a słowo Boże, mające stać się ciałem, zabrzmi i będzie nową dla nas mądrości pochodnią.
Jako potężny i dzielny jest radykalizm na dzisiaj, nauczają świat wypadki same. Czemu zjawiła się na francuzkiej ziemi Rzeczpospolita, acz o niej nikt niemyślił? Zaiście, stało się to w skutek wyższej, władnącej na niebie i na ziemi woli! Rzeczpospolita ukazała się w końcu końców jako jedynie skuteczne lekarstwo na krocie chorób i mdłości, wywołanych od królewskich rządów, a raczej nierządów. Całe człowieczeństwo wstrzęsło się, by piorunem z niebios rażone. Przemienia się wszystko w Europie. Wolność, na nowych, niedawno jeszcze nieznanych pojęciach oparta, nagłemi błyskawicami przebieża od krańca do krańca ziemi, wydając wszędy pożądane i błogosławione owoce. Czy nastąpiła tak olbrzymie, tak cudownego skutki, gdyby w Paryżu odmieniono li króla? Podobneż wypadki Radykalizm mieć będzie i u nas, jeżeli nie chcemy być li małpami zagranicy i potrafimy go samodzielnie do przestarzałych stanów naszych zastosować. W radykalnej świata porze sama polityka nakazuje radykalność. Śmiało więc i stanowczo podążajmy naprzód! Nie paluszkami, lecz całą garścią chwytajmy za matkę Ojczyznę, opuszczającą grób! Precz z półśrodkami w imię tak zwanej roztropności! One zgubiły Metternicha i Guizota, strąciły Ludwika Filipa z tronu i przywiodą jeszcze niejednego z królów dzisiejszych do upadku. Okazały się mdłe i nieroztropne; jakże więc poruczać im Polskę? Należą już do historyi. – Nam nie dopomogą, skoro rzeczywiście kroczymy w wielką przyszłość i pukamy we święte jej odźwierze. Zaprawdę, rozum ważna rzecz dla nas, lecz energia może jeszcze ważniejsza. Rozumnie i energicznie do dzieła, legalnie, dopóki można, to modlitwa nasza!
Przyznajemy się do radykalizmu, przecież nie bezwzględnie, lecz tylko względnie. On konieczny ninie, ale nie zawżdy. Krom tego, poglądając na żniwo z przeszłości, pragniemy zatracać kąkol, nie pszenicę. Przyszła Polska ma stanąć na zdrowym grzbiecie Polski przeszłej. Co zdrowe ma prawo do bytu. Nie jedynie burzyć, także budować, a budować trwale i mądrze, oględnie i spokojnie, to zadania dzisiejszego świata. Burzenie o tyle tylko jest potrzebne, o ile budowanie staje się bezeń niemożebne. Burzenie jest li środek; budowanie cel i najprzedniejsza mądrość.
Stronnictwa uważamy dziś za zgubne. Jesteśmy więc nieprzyjaciółmi wszech sekciarstwa. Braterstwo ludzi, stronnictw i wyznań religijnych, ogólne pojednanie się największych przeciwników wobec zmartwychwstającej matki Ojczyzny, poddanie pojedynczych przekonań pod przekonanie ogólne, otóż co nauczamy słowem i przykładem. Emigracja wraz ze wszystkiemi stronnictwami swemi, powróciwszy do kraju który kocha tak gorąca, przestaje być czem była, i nie może się różnić od całego narodu. Zgoda powszechna jest już rzeczywiście; zgoda wskutek poznania i porozumienia się wzajemnego. Pragniemy Polski i prawdy wszechstronnej; pragniemy wolności nie dla jednej barwy politycznej, lub religijnej, która ujarzmia barwy inne, lecz dla barw wszystkich, wyjąwszy Ojczyznobójcze. Wolność dla jednych przeobraża się koniecznie w niewolę dla drugich. Naszem hasłem wolność dla wszystkich, pod sterem, powagą i władzą całego narodu. Pomimo nienawiści stronnictw i zarazem pobłażania dla nich pewnego, a to ze względu na dobrze pojętą wolność, stawiamy się na wysokości dzisiejszego czasu i wymagań jego. Przekonania postępowe, ludowe, by też i szalone lub chorowite, najdą u nas więcej wyrozumienia, niż myśl sowia, zwrotem, sobkowstwem i nocą żyjąca. Przecież precz z Kommunistami, bo pracują li dla Moskwy!
Głównie i przede wszystkiem idzie nam o wyjarzemienie Ojczyzny, o Niepodległość Polski. Wobec tego zadania wszelakie inne potrzeby i dążenia uważamy, przynajmniej na teraz, za podrzędne i odkładamy je na czas późniejszy; na czas, kiedy staniemy niewzruszenie na nogach i popytamy sami siebie, w jakiej postawie dalej stać. Co do zagadnień takowych życzylibyśmy sobie milczenie; albowiem zabrany głos byłby przesądzeniem myśli i woli narodowej, narzucaniem ogółowi własnego szczegółowego lub pojedynczego zdania. Nie nasza, lecz narodowa myśl i wola niech będzie święta! Dość dla nas, jeżeli podołamy myśli i woli tej być choć w części wyobraźnikami. Wiemy, że jedynie zakierować nią możemy, gdy wypowiemy ją tak, jako ona, czy wyraźnie lub niewyraźnie, czuje się w przeświadczeniu własnem. Stąd nieradzi spieralibyśmy się o formę przyszłego rządu.
Narodowość Polska przeznaczona być słowiańszczyzny słońcem, a opierająca się na etyce, na cnocie, zacności, poświęceniu samego siebie i wielkim a przynajmniej dobrym uczynku, narodowość ta mająca w pierwiastku swoim, dotąd nigdy jeszcze nie-panującym na ziemi, najprześliczniejszą przyszłość, dążąca ku nadaniu Europie innego kierunku, a porywająca już teraz za sztandar przodowania; narodowość nasza, mówię, jest dla nas Przenajświętszością. Do niej zmierzać, jako do portu zbawienia i znaczenia, będzie nasz cel. Z niej wyjdzie nowy grunt na którym świat stanie.
Ale dzisiejszy ruch europejski dzieje się w imię wolności. Gdybyśmy dobijali się jedynie o narodowość, krzyknionoby na nas, iż szukamy wyłączności, jak Indyanie lub Chyńczycy, iż nie europejskiemu, lecz azyatyckiemu hołdujemy pierwiastkowi. Polityka więc nasza jest taka: siadamy na kosmopolitycznej wolności rydwan i jedziemy po patryotycznemu. W imię wolności odzyskamy narodowość, ale nie odwrotnie.
Pragniemy Polski nie tylko wolnej i ludowej, lub demokratycznej, lecz także całej, jako przed 1772 rokiem była. Zbrodnią i hańbą polityczną dla Europy był podział Polski. Wymagamy więc, nie cząstkowego, lecz całkowitego zmazania tej zbrodni i hańby. Mamy nadzieję, iż wymaganie to otrzyma miejsce i będzie skuteczne.
Polska nie może być kastą jedną, jak była dawniej. Lud ma być podniesion, usamowolnion i uwłaszczon, ażeby mógł sporządzać główną i niepokonalną jej potęgę. W tym celu wzywamy właścicieli ziemskich do uwłaszczenia Chłopstwa. Kto to czyni przysługuje się Ojczyźnie i rozumie świętą jej sprawę. Nie chodzi tu atoli o darowiznę i przymus do niej. Kochamy słuszność; wiemy, że własność powinna i musi być nietykalna; powiadamy, że ofiara stać się ma dobrowolnie. Dlatego uwłaszczajcie włościan zaraz, natychmiast, nie tak we swojem, jako w narodowem imieniu. Naród ofiaruje przez was własność i braterstwo. On wam nagrodzi straty. Nad sposobami sprawiedliwego uregulowania tej rzeczy pomyślicie wy sami wraz z ludem, gdy zbierze się Zgromadzenie Narodowe. Dziś idzie li o czyn sam; jutro usuwać się będą nieprzyjemne zeń następstwa. Czyn taki jest nie jedno socyalną, lecz polityczną koniecznością, bo zwala kamień z grobu naszego. Dokonajmy go szczerze, szlachetnie i zręcznie. Reszta pójdzie sama przez się i okaże się łacniejsza do pokonania, niż się dziś spodziewamy.
Mamy otuchę i wiarę, iż potrafimy wyrobić mocą legalnej agitacyi oddzielenie Galicyi i Krakowa od Austryi, a Wielkiego Księstwa Poznańskiego od Prus; iż trzy te części połączą się w całość, urządzą się po narodowemu, uzbroją swe siły, dopomogą innym do zrzucenia z siebie jarzma, słowem wystąpią jako odrodzonej Polski matecznik. Prosimy tylko Naród o rzetelną ufność w pośrednictwo Komitetu. Zaklinamy go, ażeby słuchał rad jego i był mu powolny. Bóg jest z Narodem i z nami wszystkiemi. Co poczniemy, On dokona.
Jakkolwiek powyższe zasady są dla pisma tego obowiązujące i nadają mu charakter jeden, przecież pojmujemy tak wolność, iż nie chcemy, ażeby barwa ogólna pożerała barwy przekonań osobistych. Stąd każdy, kto wypracuje jaki przewodniczący artykuł, podpisze się pod nim i weźmie na się szczególną zań odpowiedzialność. Artykuły przeglądane będę przez kommissję redakcyjną.
Ufamy samym sobie, lecz jesteśmy skromni, zwłaszcza, gdy idzie o zbawienie Ojczyzny. Wzywamy przeto do siebie wszystkich ludzi wykształconych, rozsądnych i zacnych, prosząc ich o pomoc. Ktoby przeświadczył się rzetelnie, iż w czem błądzimy, niechaj da nam braterską naukę, a przyjmiemy ją wdzięcznie. Chęci nasze są najrzetelniejsze. Nie my jednak, lecz wszystek Naród ma prawo myśleć, pisać i działać, a to równie, jak porywać za broń, gdy okaże się tego potrzeba. Niech żyje Polska niepodległa, cała, wolna i szczęśliwa!
Skomentuj