„Berlin, 04.02.1937. Pralnie niemieckie otrzymały – w związku z realizacją planu czteroletniego i tzw. walki z marnotrawstwem – polecenie jak najbardziej starannego obchodzenia się z bielizną. Odpowiedni okólnik zwraca uwagę, ze umyślne uszkodzenie lub zniszczenie bielizny uważać należy za sabotaż dzieła odbudowy Hitlera. Sabotaż ten będzie karany.” (Z prasy)
Dana-dana, dana-dana
szumi, szumi biała piana
pomalutku, ostrożniutko
piorą praczki biel cieniutką,
by nie podrzeć koroneczki
i oszczędzić na bombeczki,
by nie rozpruć falbaneczek
i zbudować tank – taneczek,
by nie zniszczyć tych staniczków,
i nakupić pancerniczków.
Pomalutku, ostrożniutko
piorą praczki biel cieniutką –
łupu-cupu, chlastu-chlastu,
nowy wonny rośnie gaz tu,
chlastu-chlastu, łupu-cupu,
nowe lśniące czołgi Kruppów,
nowy pocisk, mina modna,
nowa smukła łódź podwodna,
nowy typ gazowej świeczki
z koroneczki, z falbaneczki.
To nie pralnia i nie balia
(wiem, bo patrzę w czas i dal ja),
to piekielne kadzie czarcie,
jeśli stwierdzać rzecz otwarcie –
Dana-dana, dana-dana –
szumi, szumi czarna piana,
łupu-cupu, szumi, pryska
czarny olej, smoła śliska,
krew stygnąca, gęste mrowie,
śmierć w okopie, w polu, w rowie –
a nad smołą trzaska siarka,
czart do pracy pędzi czarta
i śpiewają cienkim głosem
słodkie praczki lnianowłose.
Źródło: „Szpilki”, 8/1937
Sądząc po tym zdjęciu, można odnieść wrażenie, że z Hitlera taki miluchny wujaszek był. 😉 To zdjęcie ma w sobie pewien urok i przez chwilę, patrząc na nie, można zapomnieć o jego faktycznych „dokonaniach”.
Pytanie o świadomość i odpowiedzialność całego narodu niemieckiego za mrówczy wkład w budowę przemysłu zniszczenia i śmierci wciąż pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi. W końcu to nie praczki naciskały spust… One tylko budowały narodowy socjalizm a potem cieszyły się z własnego wkładu w zwycięstwa swojego kochanego fuhrera, który był dla nich bohaterem a nie zbrodniarzem.
Sama jednak myśl o poddaniu się dziś „urokowi” niczego innego jak propagandy wyzierającej z tego zdjęcia ściąga na siebie jednoznaczną ocenę… Oczywiście jak ktoś chce to pominie pozostałe fakty i urokowi zdjęcia na którym nic złego nie widać ulegnie. W 1937 nikt niewtajemniczony w konkrety operacyjne nie musiał wiedzieć co takiego buduje… ale ten typ w środku dobrze wiedział.
My dziś nie stoimy przed żadnym dylematem i nie musimy się domyślać o co chodzi na tym zdjęciu. Naszym obowiązkiem jest pamiętać na pierwszym miejscu o dokonaniach tego człowieka, oraz wyciągnąć lekcję z tego że nikt z „rodaków” mu w tym nie przeszkodził (z wyjątkiem tych którzy autentycznie próbowali).
Warto znać historię, a bez jej znajomości lepiej nie silić się na żadne wrażenia, bo można tym zrobić komuś wodę z mózgu. Nawet jeśli kogoś zauroczyło to zdjęcie to nie powinien tym się chwalić
„…To nie pralnia i nie balia
(wiem, bo patrzę w czas i dal ja)…”
O matko! A czymże Dafne zasłużyła sobie na taki wykład? Czyżby Odys nie umiał wyczuć ironii?
Mili przedmówcy,
rzecz jaka wyłania się z Waszej rozmowy to z jednej strony niewinny (jak się zdaje żarcik) a z drugiej ponura próba rozliczenia. Po pierwsze tak wielkiego bólu i cierpienia ludzi, zwierząt i planety zwyczajnie i po ludzku nie da się „rozliczyć”, „przebaczyć” czy „zrozumieć”. Kidy skupiamy się na jakimś zdarzeniu lub człowieku wymykają nam się miliony obocznych historii i osób o podobnym losie. Czy Hitler był sam, czy też z elitą zarządzał narodem niemieckim, czy naród ten działał dobrowolnie czy pod naciskiem i w jakim zakresie? ile wiedzieli oni wszyscy a ile poszczególne osoby, grunt, że w słońcu swoich dni uznali zbrodnie za coś normalnego, że drugiego człowieka pozbawili wymiaru ludzkiego, że nie znali miary zniszczenia dla życia i materii – wszystko inne jest nieistotne. Dzisiaj nikt z nas nie jest lepszy od Niemców, trzeba jednak pamiętać, że naród o tak wysokim standardzie kulturowym, okazał się zaginionym ogniwem cywilizacji zniszczenia i uosobieniem tego z czym pozostałe narody i cywilizacje walczą siląc się na tzw. moralny kręgosłup, bycie Człowiekiem czy bliźnim. Niemcy sami sobie odebrali to wszystko – szkoda bić piany, pozdrawiam