„Człowiek” – tym wspólnym imieniem zowie się każdy człowiek. Każdy też jest człowiekiem, lubo znowu bacząc co to człowiek ? Zaledwo, zaledwo kto może się nazwać człowiekiem! Słowa te wyrzekł niegdyś jeden z mówców naszych przy uczczeniu pamięci Jędrzeja Śniadeckiego, a jest li kto co by niezbitej zawartej w nich prawdzie śmiał przeczyć ?… Wniknijmy bo tylko w tę sprawę głębiej.
Pod względem podstawowo zoologicznym, t.j. pod względem podstawowego zewnętrznego kształtu, budowy i potrzeb ciała – niewątpliwie wszyscyśmy ludzie; ludzie podobni do siebie, jak są, dajmy na to, podobne owce do owiec, motyle do motylów, sosny do sosen, fiołki do fiołków. I jako jedna owca i druga, setna i tysiąc pięćsetna owca – zawsze to owca, jeden i ten sam ich wszystkich podstawowy wygląd, jeden i ten sam sposób życia i funkcje fizjologiczne; jako również da się orzec: o motylach, sosnach i fiołkach, i o wszystkich rozpatrywanych gatunkami (in speciebus) stworzeniach królestwa zwierzęcego czy roślinnego; – tak samo, gdyby człowieka istność zamykała się w zewnętrznych jedynie kształtach, jego powierzchowności, to opierając się na cechach wspólnych i ogólnym zoologicznym podobieństwie indywiduów ludzkich, nie widzielibyśmy między człowiekiem i człowiekiem różnicy, jak jej nie widzimy między osobnikami oddzielnych gatunków fauny i flory. Człowiek atoli z pośród wszystkich jestestw organicznych na najwyższym znajdując się stopniu anatomicznego rozwoju – oprócz odpowiednich niższym ustrojom właściwości posiada i takie, jakie niższe ustroje albo słabo rozwinięte albo w niewyraźnym zarodku mają, albo są ich pozbawione zupełnie. Właściwości owe „duchowymi” nazywać zwykliśmy. One to wybitnie wyróżniając człowieka od pozostałego organicznego świata, wyróżniają także człowieka od samego człowieka. Dopóki zatem spoglądamy na człowieka i człowieka z punktu anatomicznego, zewnętrznego, zwierzęcego (jak na owcę i owcę, fiołek i fiołek) – dopóty nie odkrywamy między jednym i drugim różnic, dotąd zasadnicze między nimi trwa podobieństwo; ten człowiek – i ten człowiek: obydwaj posiadają ciało usposobione do postawy prostej, u obu przymocowanie głowy do kręgosłupa w linii pionowej jednakie, u obu wszystkie palce u rąk poruszając się oddzielnie, do kciuka swobodnie dostają, słowem, obydwaj ludzie jeden jak drugi. Ale inaczej już, skoro przy onym uważnym obu rozpatrywaniu, potrącimy o wspomniane ich właściwości duchowe.
Wtedy różnice zawsze się znajdą, dając znać, że jeden człowiek i drugi człowiek to nie tożsamość, że pod względem duchowym znacznie się od siebie różnią. Człowiek i człowiek pod względem zasadniczo anatomicznym przedstawiając nieomal matematyczną tożsamość (a+b = a+b), pod względem właściwości duchowych (umysłowych, moralnych) identyczności tej nie przedstawia, ponieważ o ile anatomiczne (po-niemowlęce mianowicie) ukształtowanie je go uskutecznić się jest zdolne bez wielkiego nawet z czyjej bądź strony zachodu, o tyle ukształtowanie duchowe bez wyraźnie wymierzonych ku temu starań i pomocy doznając utrudnienia lub zboczenia, staje się najczęściej wprost niemożliwe. Stąd też choć wszyscy ludzie przynoszą na świat mniej więcej zawięź jednakich zdolności duchowych, z powodu atoli, że nie wszyscy w jednakich dla ducha warunkach wzrastają, nie wszyscy do jednakowego kształtu duchowego dochodzą. Bacząc na różnorodność sposobu wychowania, różnorodność otoczenia itp. kształtowania duchowego czynniki, nie dziwimy się ogromowi różnic duchowej wartości jakie między ludźmi zachodzą, różnicom niezmierzonym tak dalece, iż: „nie tyle kamień różni się od zwierzęcia, nie tyle zwierzę od prochu, od nicestwa, nie tyle nicestwo od człowieka, jak od samego człowieka różni się Człowiek!…” Aby poznać co jest człowiek, aby ocenić między jednym i drugim głębię różnicy, dla ułatwienia przyjmijmy zasadę: człowiek takim człowiekiem jakiej moralnej wartości są czyny jego – czyn bowiem podług Karola Libelta: „jest manifestowaniem się istoty ducha człowieczego.” Z czynów wtedy rozpatrywanego osobnika tudzież z zachowania się jego w danym razie, przekonamy się: co to za człowiek, czy człowiek-człowiek, czyli człowiek-zwierz, nic, oprócz zewnętrznych kształtów ludzkich, z człowiekiem-człowiekiem nie mający wspólnego.
Opierając się zasadzie onej, spróbujmy pojrzeć na ludzi i porównać ich z sobą: Oto człowiek nieokrzesany, nierozwinięty, niby cechmistrz lubelski brzydzący się nauką, w nieświadomości i poziomych pragnieniach do nędznego zbliżony robaka—i Człowiek Kopernik co przez rozum tak się wzbił wysoko, iż niebu tajemnicę wydarł!… Oto człowiek samolub z plugawą duszą, za zawiedzione ambitne swe zamiary w ohydny sposób mszczący się na ziomkach — i Człowiek Muciusz Scewola, co dla ocalenia współbraci, własną rękę na ogniu usmażył !.. albo Człowiek chłop Nasaluk, co wyrzekając się widoków własnej korzyści, pochlebnie ofiarowanego sobie urzędu sędziego, gwoli dobra gminy nie przyjął!.. Oto człowiek kobieta, żona i matka, niepomna na honor męża, dzieci, bezwstydnie kokietująca po ulicach powłóczystym u sukni ogonem, podnoszeniem sukni z boku i wystawianiem łydek na pokaz – i Człowiek skromna niewiasta, z przejęciem się troskliwemu oddana wychowaniu dziatek na godnych kraju obywatelowi… Oto człowiek krytyk dyletant, brudny matacz a i próżniak bez sumienia, gołosłownie potępiający publicznie dzieło, z którego jeden rozdział i to niedbale przeczytał – i Człowiek, co złośliwym onym czepianiem się gardząc, w cichości dla społeczności pożytku uczciwie pracować nie ustaje… Oto człowiek dla którego nie było nigdy nic świętego, który w ciągu życia nie znając innego przewodnika nad bydlęce popędy spokój rodzinom zakłócał, dla przelotnej igraszki zniesławiał ich imię i dziś na łotrostwie posiwiały gotów jeszcze znieważyć dom nawet rodzonego brata – i Człowiek przemyśliwający nad dostarczeniem pracy i zapewnieniem opieki dziewczętom w celu uchronienia ich od upadku i hańby!… Oto macie człowieka i Człowieka! Czyż nie bezdenna przepaść ich dzieli?!… Toteż: „W tym niezmierzonym łańcuchu, który jednym oznaczamy imieniem człowieka, aż do tego stopnia, na którym prawdziwy stoi człowiek, próżno szukać człowieka, bluźnierstwo człowiekiem zwać człowieka; — to nie człowiek (nieuk, niewstydnica, niesumienny krytyk, stary łotr czy pozłacany młodzieniec) to nie człowiek, to cień, to fantazma (obraz ułudny), to parodia człowieka!..”
Aleksander Pope dając orzeczenie o człowieku w ogólności, powiada: „Raz wzbija się wysoko, znów upada nisko, zaszczyt świata, zagadka, dziw i pośmiewisko”. Ale zaprawdę w zbiorowisku tym, ochrzczonym jednym mianem człowieka, istotnym człowiekiem ten tylko co przez pracę, dobre, rozumne postępki, miłość Prawdy i bliźnich, szlachetne życie wzlata wysoko i acz bez rozgłośnej sławy zaszczyt światu przy nosi. Zatem: „Prawdziwy człowiek to rozum, to cnota, to mędrzec, to geniusz, duch, anioł, to jakby widomy obraz bóstwa na ziemi. Nie! – to człowiek, to prawdziwy, to jedynie prawdziwy człowiek! Innego nie ma człowieka, inny człowiek, to nie człowiek, to zwierzę, to roślina, to płaz, mech, pleśń, to kamień, proch, nic.”
Jakżeż więc rzadko spotkać się można z prawdziwym człowiekiem! W społeczności naszej np., gdzie tak łatwo: o piękne panie, wielkich – znanych – utalentowanych literatów, gdzie tak łatwo o hrabiów, szykownych pozłacanych młodzieńców i wszelką inną malowaną i niemalowaną moralną zgniliznę, jakżeż trudno dojrzeć: cnotliwą kobietę, wyraźnych stałych zasad literata, podnioślejszymi uczuciami i dążnościami ożywionego młodzieńca?… jakżeż trudno, powtarzam, dojrzeć człowieka- człowieka?!… Człowiek-człowiek jakież to dziś u nas niezwyczajne zjawisko!… Ale też za to: „cześć temu, błogosławieństwo temu, o którym bez zająknienia wyrzec, na którego z pociechą i najszlachetniejszą dumą wskazać może i wskazuje każdy człowiek: Oto Człowiek! Nie ma imienia nad to mię, nie ma dostojności nad tę dostojność — człowiek!”.
Wykazać w jaki sposób zostać człowiekiem, w całej słowa rozciągłości – rzecz nie lada! Jedna książka dokonać tego nie zdoła; co więcej wyznać należy, iż dojście do tej wysokiej godności człowieka pod względem wykształcenia umysłu, charakteru, i w ogóle pod względem szczerze moralnym – dla wielu jest wprost niemożebnym. Nie uwłacza to atoli nikomu, i jednostka, która wyciągając ręce do ideału człowieka – usiłuje mu się upodobnić, choćby ideału nie dościgła, przez samo jednak pragnienie i wpatrywanie się w jasne, pełne boskiego blasku oblicze jego, już się uczłowiecza, już staje się więcej człowiekiem, aniżeli człowiek co o uczłowieczeniu siebie nie myśli, ani uczłowieczyć siebie pragnie.
Niniejszej książki nie jest więc celem wyświecenie wszystkich licznych dróg wiodących ku całkowitemu wyniesieniu dogodności człowieka – cel jej o wiele skromniejszy, lecz nie mniej pożyteczny i ściśle z zadaniem uczłowieczania złączony. Ma ona wykazać bardziej rażące błędy, wady i zdrożności społeczności naszej, aby wytknąć przez to gwoli wyrobienia się na znośnie przynajmniej przyzwoitego, w stosunkach z ludźmi, człowieka.
Wykazawszy w krótkości co jest człowiek, wytłumaczywszy się przed Czytelnikiem z tendencji dziełka, w przejściu do niego, wypada mi wezwać na pomoc zacne dusze tych, co czynami i życiem wykazali prawdziwy rozum, niezachwianą, cnotę, wielkość istoty moralnej, zacne dusze tych, co rzeczywistymi byli ludźmi… Korząc się tedy w czci głębokiej przed Wami Prawdziwi Ludzie, słońca chwały naszego dziejowego żywota, wzywam Was Staszyce! Śniadeccy! Małachowscy! Dekerci!!… Ostrorogi! Klonowicze! Koperniki i Skargi!!… Antoniewicze! Baudouin’y! Lompy ! Rakowicze!!… wy wreszcie Chopiny! i Mrongowiusze!!!… przyświecajcie mi żywym swym światłem, abym zapatrzony w Człowieczość Waszą zdołał niniejszą pracę wydać tak, jak zadania jej doniosłością przejęty jestem, jak bym życzył, aby czytelnicy myśli moje od odczuli, zrozumieli i zeń korzystali… jeżeli tego dopnę, Waszemu ożywczemu to Człowieczości światłociepłu zawdzieczę.
Źródło: Hipolit Tarczyński – „Zwierciadło towarzyskich nieprzyzwoitości naszych do użytku wszystkich, którzy ludźmi być pragną”, Warszawa 1879
Ilustracja: Lucas van Leyden, „Ecce homo”, 1510
Skomentuj