Gdy przedwieczne „Słowo” Ojca niebieskiego „stało się ciałem i mieszkało między nami”, to jest, gdy druga Trójcy przenajświętszej osoba ludzką przyjęła naturę, rozpoczęły się ogółowe już dla całego ludzkiego plemienia, powszechne, czyli z greckiego: katolickie, rządy Boże na ziemi, gdy przedtem szczegółowe tylko były i wyjątkowe. Z samej natury rzeczy wynikało, iżby Bóg stawszy się człowiekiem stał się przez to samo Naczelnym Władcą całego ludzkiego plemienia, jego królem czyli Uniwersalnym Monarchą, jego Arcykapłanem, w ogóle Patryarchą w całej pełni Władzy ojcowskiej, czyli kapłańsko-królewskiej, jako nowy Adam, naprawiciel, objąwszy tron opróżniony od chwili grzechu pierwszego rodzica w raju.
Chrystus przeto sam jeden tylko ze wszystkich ludzi na ziemi, jako Bóg-człowiek był udzielnym (souverain) w najzupełniejszym tego słowa znaczeniu. Tak go uwielbiali zwolennicy jego w katakumbach rzymskich, wołając błagalnie: Tu solus Dominus! Tu solus Altissimus!
A jednak On wszystko odnosił do Ojca swego w niebiesiech; swoją wolę, swoje posłannictwo i całą swą działalność zwracał ku chwale Ojca niebieskiego i ku pomyślności ludzi dobrej woli.
Udzielność swą przelał na zwolenników swoich. Przyniósł im wolność zupełną, autonomię, samorząd. I rzekł do nich: „Jeżeli Was Syn wyswobodzi, wtenczas prawdziwie wolnemi będziecie.” A dzieło jego naprawcze było dziełem wyswobodzenia rodu ludzkiego.
Rozważmy istotę tego królestwa Chrystusowego, królestwa Bożego na ziemi, w przeciwstawieniu do rządów pogańskiego cezaryzmu w Rzymie.
Wszechwładny Cezar jakże silny nacisk wywiera na wszystkich z bliska i z dala, a mianowicie na tych, którzy go otaczają! Jakże wszystko około niego podli się i nikczemni! Płaszczą się dworzanie zowiąc go Bogiem swoim, niwecząc swą wolę dla jego woli. Dla niego wyrzekają się swojej osobistej godności, rzekłbym nawet, Człowieczeństwa swego. Zbrodnia nakazana przez Cezara staje się dla nich cnotą, cnota wyszydzona przez Cezara staje się dla nich zbrodnią. Wyrzekli się zdania własnego i wszelkiej zasady dla przypodobania się Cezarowi, czyli raczej dla wyzyskiwania jego. Bo jego łaska staje się dla nich obfitym zdrojem dla podsycania ich pychy, chciwości i gnębienia drugich. Stąd całe ich życie jest nieustanną grą chytrości. obłudy i intryg zdradliwych. I oto są ci, którzy w praktyce się wykazać winni, „jako bogowie”. Gdyż ich to jest hasłem: Eritis sicut dii!
Inaczej w królestwie Bożym.
Wszechmocny Monarcha globu ziemskiego, również jak i całego wszechświata, szanując najzupełniej w każdym człowieku osobistą godność jego, wolność jego woli, ten tylko wywiera na ludzi nacisk, jaki wynika z Wewnętrznej siły prawdy i miłości, i zniewalającej ku najwyższemu dobroczyńcy wdzięczności. By w niczym, nawet najmniej nie tamować wolności zwolenników swoich i nie wywierać na nich innego. prócz ściśle moralnego nacisku, usuwu się z oblicza ziemi, wchodzi w niebiosa współuczestniczyć w chwale Ojca niebieskiego. Tam jego dwór, tam jego wybrańcy. Tu zaś na ziemi działa wpływem czyli łaską Ducha swojego, Ducha miłości i prawdy.
Tak każdy chrześcijanin w całkowitej stoi udzielności w obliczu Chrystusa wszechwładcy swojego. Czuje najzupełniejszą swą wolność i możność samorządu. Związany moralnie najwyższymi dobrami ducha nieśmiertelnego, jakimi są poznanie prawdy, czyli oświata wprost od tronu najwyższej mądrości najdoskonalszego Ojca naszego w niebiesiech spływająca, poczucie prawdziwej Cnoty i pobożności na oświeconym sumieniu miłośnika Bożego oparte, czuje się osobiście i społecznie wolnym, o ile tylko rozum i moralna istota na ziemi wolną być może. Czuje się samorządnym, nic go nie uciska, nic nie krępuje, nic nie gnębi.
Łatwo tedy zrozumieć, dlaczego religia Chrystusowa w gronie patrycyuszów rzymskich. wśród najokropniejszych prześladowań, tak licznych zyskiwała zwolenników. Ów wolny civis romanus się każdemu udzielnemu panu, w królewskim, że tak rzekę, poczuciu osobistej godności. Pamięć cnót przodków na samorządnych, a nadto jeszcze na republikańskich wykształconych formach, świeżo jeszcze kwitła w pamięci potomków. Czym spodliła się nikczemna czerń chciwych sławy i złota dworaków ubóstwionych Cezarów, czym bezczelniej ubezecniały się ich obyczaje, większą wzgardą napiętnowana była prawdziwa szlachetność, godność i uczciwość, prawdziwa cnota i zacność, tym więcej napełniały się tajemnicze chrześcijan zgromadzenia.
Prócz dogmatycznej prawdy łączyła ich społeczna zacność i wzniosłość. Cny Rzymianin znalazł w królestwie Bożym ideał najlepszego, najdoskonalszego, najwolniejszego Rządu, jak to dalej obszerniej wyłuszczymy. Przeświadczył się, że Stworzyciel świata nie jest bezczynny w zarządzie ludzkim plemieniem, jak poganie o swoich bogach mniemali, zowiąc ich deos incurios, bogami niedbałymi.
Łatwo tedy pojąć, skąd ta zaciekłość Neronów, Kaligulów itd. przeciw chrześcijaństwu. Skąd to zawzięte pastwienie się nikczemnego dworactwa przeciw przydybanym na praktykach chrześcijańskich wyznawcom Zbawiciela. Skąd te wierutne kłamstwa usiłujące w bezdennym kale najohydniejszego plugastwa zatopić i zniszczyć królestwo Chrystusowe.
Walka pogaństwa z chrześcijaństwem była nie tylko walką kłamstwa z prawdą, ale oraz walką podłości z zacnością, jaka się i dziś powtarza w walce moskwicyzmu z polskością i tak zwanego prawosławia z katolicyzmem.
Lecz znajdą się tacy, którzy zarzucą przeciw temu wszystkiemu istnienie hierarchii w katolickim chrześcijaństwie. W ich bowiem uprzedzeniu hierarchia równoznaczna jest z niewolą, z uciskiem i zociemnieniem.
Ci nie mają wcale zdrowego pojęcia o hierarchii w kościele Chrystusowym. Trzymajmy się słów Zbawiciela: „Nie jest uczeń nad mistrza.” Jeżeli więc Pan nasz nie przyszedł na ziemię, „aby mu służono, ale aby służył i dał życie na okup za owieczki swoje, przeto i urzędnicy Jego od Namiestnika Jego, Papieża rzymskiego począwszy, aż do najniższego Kapłana nie panują, ale służą. Ich działalność jest wysługą dla zwolenników Zbawiciela. Kto większe ma znaczenie w hierarchii, ten i ważniejszą służbę pełni. A że Deo servire regnare est, to z natury rzeczy wypływa, temu przeto hierarchia nie winna.
Kto więc mówi, że hierarchia przeszkadza wolności ludów Chrystusowych, ten taką wyraża niedorzeczność jak ten, który by twierdził. że kości w organizmie człowieka zawadzają swobodnemu ruchowi całego ciała. Gdy przeciwnie one są tego ciała łącznikiem i spójnią. Bez nich człowiek nie byłby ani płazem nawet.
Czyż z tego, co powyżej rzeczono, wynika, że Cezaryzm nie da się pogodzić z chrześcijaństwem? Kto by to w ten sposób pojmował, sprzeciwiałby się samemu Chrystusowi Panu, który rzekł: „Oddajcie cesarzowi, co cesarskiego.”
Nie przeciw cezaryzmowi samemu w sobie mowa, ale przeciw sposobowi, jak się ten cezaryzm wyrobił w pogańskim Rzymie i przeciw temu, co go otaczało i co on za sobą pociągał. Bo to wszystko było wręcz przeciwchrześcijańskie.
Pod Majestatem Chrystusa, za pośrednictwem Urzędu Jego apostolskiego. czyli hierarchii, wyrabiała się wolna samorządna społeczność Chrystusowa, czyli Kościół katolicki.
Obywatelstwo Królestwa Bożego na ziemi, w kościele katolickim, w trzech ustępach uważać nam trzeba. Człowiek jako osoba, czyli jako indywiduum, po wtóre w rodzinie, po trzecie w gminie chrześcijańskiej, jak się nam przedstawia w pierwszych chrześcijaństwa czasach, mianowicie w Rzymie, w walce przeciw społeczności pogańskiej.
Źródło: „Syon”, 22 sierpnia 1868
Skomentuj