Nie wychodź dziś z pokoju, nie popełniaj pomyłki.
I tak na co ci słońce, skoro palisz bez filtra?
Za drzwiami wszystko bez sensu, a zwłaszcza okrzyk szczęścia.
Tylko do ubikacji – i zaraz wróć koniecznie.
O, nie opuszczaj pokoju, nie wołaj taksówkarza,
dlatego że przestrzeń zrobiona jest z korytarza
i kończy się licznikiem. A jeśli nawet kochana
podejdzie na kolanach, wygoń bez rozbierania.
Nie wychodź dziś z pokoju. Rozgłoś, że cię zawiało.
Cóż ciekawszego na świecie oprócz stołu i ściany?
I po co wychodzić z miejsca, dokąd wrócisz wieczorem
taki sam jaki byłeś, tylko boleśnie trafiony?
Nie wychodź dziś z pokoju. Tańcz, ucz się bossa novy
w płaszczu na gołe ciało, w kapciach na bose nogi.
W sieni czuć smar na łyżwy i smażoną kapustę.
Tyle słów napisałeś. Następne będzie na próżno.
Nie wychodź dzisiaj z pokoju, niech on jeden się tylko
domyśli jak wyglądasz. I w ogóle incognito
ergo sum – jak formę skarciła substancja.
Nie wychodź dziś z pokoju. I tak na ulicy nie Francja.
Nie bądź głupi, bądź tym, kim jeszcze nie byli inni.
Tylko nie wychodź z pokoju. Zrób ustępstwo dla mebli,
daj twarzy zlać się z tapetą, zabarykaduj się, zasuń
szafą od kronosa, erosa, kosmosu, wirusa, rasy.
Czasami tak trzeba. Nie dawno miałam taki dzień. Z tym tylko,że u mnie o mieszkanie chodzi. 😉 . 🙂 . Podoba mnie się ten wiersz. Lekko się czyta.
Gdzieniegdzie bym upłynnił, ale fajny wiersz. 🙂