Homilia do tekstów: Iz 60,1-6 i Mt 2,1-12 wygłoszona w kościele xx. Zmartwychwstańców w Wiedniu w uroczystość Objawienia Pańskiego 1982 roku, w 25. dniu stanu wojennego.
„Oto ciemność okrywa Ziemię i gęsty mrok spowija ludy”.
Prorok mówi o tej godzinie, którą aktualnie przeżywamy w naszej Ojczyźnie od 13 grudnia. Ale wsłuchajmy się w dalsze słowa Proroka, słowa nadziei:
„Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło… a ponad tobą jaśnieje Pan.”
Także to spełnia się na naszych oczach:
„I pójdą narody do twojego światła.”
Musimy popatrzeć w świetle wiary, w świetle tego, co mówi Pismo święte, na obecną chwilę historii. Ostatecznie Bóg pozostaje Panem, wszystko jest w Jego ręku. Jeżeli chwilowo dopuszcza pozorne zwycięstwo mocy ciemności, to tylko po to, żeby potem pełniej zajaśniała Jego prawda, Jego sprawiedliwość, Jego miłość. Historia, o której mówi dzisiejsza Ewangelia, powtarza się, nieraz już powtarzała się w dziejach ludzkości. Jaką to sytuację ukazuje nam dzisiejsza Ewangelia?
W noc betlejemską narodziło się Dziecię, słabe i bezbronne, ale z tym Dziecięciem wiążą się wielkie nadzieje. Aniołowie zwiastują pokój ludziom dobrej woli, światłość wielka jaśnieje, choć na razie nie wszystkim, lecz wybranym: pasterzom, mędrcom ze Wschodu. To Dziecię jest nadzieją świata, ale równocześnie jest zagrożone.
Ewangelia mówi też o Herodzie – władcy zasiadającym na tronie, który ma wszelką potęgę tego świata w swoim ręku, który może zabijać kogo chce.
Herod i Dziecię. Powtarza się taka sytuacja w historii. Ona jest również dzisiaj, spełnia się w tej chwili, w tym momencie dziejów naszego Narodu. I nam narodziło się dziecię, z którym związaliśmy swoje narodowe nadzieje. Przed kilku tygodniami, kiedy w Polsce odbywał się I Zjazd „Solidarności”, pojawiły się afisze przedstawiające roczne dziecko i napis „Solidarność”. „Solidarność” obchodziła swoją pierwszą rocznicę istnienia. Dziecię się narodziło. Ileż nadziei! To dziecię skupiło w sobie wszelkie nadzieje Narodu, wszystkie siły wyzwoleńcze. Nie chodziło tylko o prawa robotników, o związki zawodowe, lecz wszystkie nadzieje udręczonego Narodu, walczącego o swoje wyzwolenie.
Jednak i to dziecię musiało stanąć przed Herodem. Herod ciągle na nowo wciela się w dziejach ludzkości. Współczesne wcielenie Heroda nosi takie nazwiska, jak: Breżniew, Jaruzelski. To są Herodowie naszych czasów. Zasiadają na tronach i wszyscy muszą drżeć przed nimi. Mają w swoim ręku siłę, która może zabijać, mordować. Ale podobnie jak ów biblijny Herod – jak mówi Pismo święte – przeraził się Dziecięcia, tak również i ci Herodowie naszych czasów przerazili się. Przerazili się prawdy, wolności, które ludzie zaczęli realizować w swoim życiu, przerazili się duchowej siły, bezbronnej, bo przecież „Solidarność” nie miała broni, nie miała czołgów, nie miała aparatu bezpieczeństwa. A jednak Herod się przeraził i zaczął mordować. Każdy tyran, kiedy się przerazi, kiedy poczuje, że tron jego władzy chwieje się pod nim, zaczyna zabijać z lęku, ze strachu o swoją władzę.
Pamiętajmy, że wszystkim kieruje Bóg. Nic się nie stało Dziecięciu, bo Bóg był z Nim. Pan Bóg ocalił Świętą Rodzinę, ocalił Dziecię Jezus, choć Herod wymordował pewną liczbę niewinnych dzieci. A jeszcze dalej czytamy:
„Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia” (Mt 2,20). Taki jest koniec wszystkich tyranów. Pan Bóg do czasu pozwała im działać, i ma swoje plany, których my nie możemy zrozumieć. Mówi Pismo święte: „Myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami ( … ). Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje – nad waszymi drogami i myśli moje – nad myślami waszymi” (Iz 55,8-9).
Gdy w świetle Pisma świętego patrzymy na sposób działania Boga w historii, to spotykamy się zawsze z pewnym prawem Bożego działania, mianowicie: Bóg chce zwyciężać przez słabych, przez niemocnych, którzy jednakże w Nim pokładają nadzieję. Ciągle powtarza się w historii znana nam z Biblii walka Dawida z Goliatem. Goliat, uzbrojony olbrzym, a naprzeciw niego młodzieniec, pasterz – Dawid, który ma tylko procę i trzy kamyki z potoku. Olbrzym Goliat mówi: „Czyż jestem psem, że przychodzisz do mnie z kijem?”, a Dawid mu odpowiada: „Ty idziesz na mnie z mieczem, dzidą i zakrzywionym nożem, ja zaś idę na ciebie w imię Pana Zastępów, Boga wojsk izraelskich, którym urągałeś” (1 Sm 17,43a i 45).
Maryja wyśpiewuje w Magnificat, że Bóg strąca mocarzy z tronu, a wywyższa pokornych. To co słabe w oczach świata, to właśnie Bóg wybiera.
Nasza Ojczyzna wydaje się być słabą, zwyciężoną, powaloną ale pokażcie mi w świecie większą duchową moc od tej, która wychodzi w tej chwili z naszej Ojczyzny. Tutaj, na Zachodzie, wszyscy wierzą w móc pieniądza, materii, zbrojeń, tylko w tym ludzie pokładają nadzieję. Jakże zawodna jest ta moc! Historia wykazuje, że zwycięża moc ducha. Gdzie jest ona dzisiaj większa, jak nie w naszej Ojczyźnie? To co się dokonuje w tej chwili, to nie jest tylko klęska, beznadziejność, ale nowa, chlubna karta historii naszego Narodu. Ile bohaterstwa, ile wspaniałych świadectw umiłowania prawdy, wolności, sprawiedliwości, nawet w tej sytuacji doświadczania nienawiści.
Polska walcząca roku 1981 i 1982, to nowa wspaniała karta w dziejach naszego Narodu. I to pozostanie. To się liczy. Herod spadnie ze swojego tronu. Za niedługo zobaczymy, jak wkroczy Bóg ze swoją mocą. Bylebyśmy jako Polacy nie przestali wierzyć, nie przestali pokładać nadzieję w Bogu, w Matce Najświętszej, która króluje nam z Jasnej Góry. Zaczął się rok Jej jubileuszu 600-1ecia obecności w Obrazie Jasnogórskim, rok, w którym spodziewamy się przyjazdu Papieża do Polski. W tej chwili wszystko wydaje się niemożliwe, ale u Boga nie ma nic niemożliwego (por. Łk 1,37). Bóg może wkroczyć w sposób przez nas nieprzewidziany. Tak bywało w historii ludu wybranego i w historii Kościoła, i w historii naszego narodu. Wbrew wszystkiemu musimy wierzyć i ufać, musimy skierować przeciwko temu olbrzymowi, uzbrojonemu od stóp do głowy, owe kamyki z procy. Tymi kamykami niech będzie modlitwa różańcowa. Ona jest silniejsza od broni olbrzyma. Matka Boża w Fatimie prosiła, byśmy odmawiali różaniec, czynili pokutę, a wtedy Rosja nawróci się i Jej Niepokalane Serce zatryumfuje.
Bóg celowo dopuszcza chwile naszej słabości, chwile pozornej klęski, żebyśmy nie polegali na sobie. Może bylibyśmy zbyt pewni siebie, swojej siły. Pan Bóg dopuścił to, co się stało, żeby naszą wiarę, nasze serca skierować ku Sobie.
Powstań, świeć, Jerozolimo, podnieś oczy wokoło i popatrz.
Co mamy czynić w tej chwili? To co czyniliśmy dotąd: odważnie dawać świadectwo prawdzie, nie lękać się. Herod naszych czasów, jak wszyscy tyrani wszystkich czasów, opierają swoją władzę na dwóch filarach: na kłamstwie i strachu. Na nich opierają całą swoją moc. Tak jak Herod mówił obłudnie do trzech mędrców: „Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon” (Mt 2,8), tak kłamią wszyscy tyrani. Współcześni nam kłamią że chodziło o ocalenie narodu od większego nieszczęścia, o zabezpieczenie odnowy. Wszystko od początku do końca jest kłamstwem. Ten system polegał na zakłamaniu posuniętym tak daleko, że już po prostu nie mogliśmy tego znieść. Czyż ten wolnościowy zryw nie był przede wszystkim protestem przeciw zakłamaniu? „Człowiek bardziej potrzebuje prawdy niż chleba” – tak kiedyś Lech Wałęsa powiedział do dziennikarzy. Polska potrzebuje prawdy tak samo jak węgla. Któż nam może zabronić mówić prawdę, dawać świadectwo prawdzie? Oczywiście, będziemy musieli czasem pocierpieć, przyjąć konsekwencje, ale wobec prawdy wszyscy stają się mali, stają się bezsilni wobec człowieka, który z prostotą, odważnie daje świadectwo prawdzie i nie lęka się krzyża. Kto mówi prawdę, musi przyjąć krzyż Chrystusa, musi być gotów przyjąć cierpienie, więzienie. Ale prawda nas wyzwoli – mówi Chrystus – prawda głoszona bez lęku, odważnie i z miłością, nawet do nieprzyjaciół. To oni są nieszczęśliwi, oni są niewolnikami. Czy można sobie wyobrazić większą niewolę, jak tych biednych ludzi z ZOMO i z innych organizacji? Zrobiono z nich niewolników, janczarów. Złamano ich, upodlono. Wybrano ludzi najsłabszych. Potem nawet nikt im nie ufał, ponieważ kazano im działać pod wpływem narkotyków, alkoholu. Niepotrzebni byli ludzie z rozumem i wolną wolą, ale jakby zwierzęta.
Musimy zwyciężyć zło dobrem, nienawiść miłości która nawet za nieprzyjaciół potrafi wstawiać się do Boga. Jeżeli taka postawa będzie w Polakach, tych w kraju i na Zachodzie, jeżeli będziemy trwali mocno na gruncie wartości duchowych, jeśli będziemy świadczyli wobec świata, że nie tylko dolar i dobrobyt liczą się, nie tylko dobra konsumpcyjne, nie tylko rakiety nuklearne i czołgi, ale przede wszystkim człowiek, jego moc ducha, prawda, której on daje świadectwo, i miłość, wtedy spełni się to, o czym mówi Prorok w dzisiejszym czytaniu:
„I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu. Podnieś oczy wokoło i popatrz: Ci wszyscy zebrani zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z daleka, (…) do ciebie napłyną bogactwa zamorskie, zasoby narodów przyjdą ku tobie.”
Czytając dzisiejsze słowo Boże, starałem się je zaktualizować. Nie możemy przejść obojętnie również obok tego proroctwa: „A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela” (Mt 2,6). Jakżeż tu nie pomyśleć o naszym papieżu Janie Pawle II, który wyszedł właśnie z tego lichego, pogardzanego miasta, jakim była Polska wśród narodów. A jednak z tego Narodu wyszedł pasterz Ludu Bożego w całym świecie. Za to, że odważnie głosił światu prawdę, że demaskował zło, że ujął się za człowiekiem i jego wyzwoleniem, dlatego musiał paść ofiarą na placu świętego Piotra 13 maja. Byliśmy tym wstrząśnięci. Jak to możliwe, żeby człowieka, który uosabiał nadzieje całej ludzkości, który służył człowiekowi z poświęceniem, ugodziła kula zamachowca?
13 maja, dzień objawienia się Matki Bożej w Fatimie. Ona okazała się silniejsza od zła, które wyraziło się w szczytowej swej formie. Ojciec Święty Matce Bożej Fatimskiej przypisuje cud swojego uratowania.
Jakżeż tu nie kojarzyć te dwie daty: 13 maja i 13 grudnia. Wtedy siły zła ugodziły w Papieża, teraz ugodziły w Naród, który dał światu Papieża. Czy za tym jednym i drugim wydarzeniem nie stoi ta sama siła, o której mówi Chrystus przed swoją męką: To jest wasza godzina, godzina panowania ciemności (por. Łk 22,53).
Pomyślmy jednak, ile dobra wyzwoliło się w świecie wskutek tego zła, jakim był zamach na Papieża. Ile dobra już teraz zostało wyzwolone przez to, co się stało w Polsce. Musimy więc posłuchać słowa Bożego, które właśnie w niedzielę 13 grudnia, w trzecią niedzielę Adwentu pojawiło się w Liturgii. Słyszeliśmy wtedy: „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28). To do nas się odnosi. Zbliża się nasze wybawienie. Zło pokazało już swoją ostateczną moc, obnażyło, zdemaskowało swoje oblicze. Ale to Bóg jest Panem i On zwycięży. On zwycięży w naszym narodzie, zwycięży przez swoją Matkę, przez słabą Niewiastę. Bóg objawia swoją moc poprzez to, co jest uosobieniem słabości.
Mimo wszystko więc trwajmy w wierze i nadziei. Nie pozwólmy, aby opanowało nas przygnębienie, zniechęcenie, zwątpienie. Wytrwale dawajmy świadectwo, do którego Bóg nas wezwał. Niechaj dziś przemówią do nas nie tylko słowa o ciemności, która okryła ziemię, nie tylko słowa o mroku, który spowija ludy, ale również te pełne nadziei:
Powstań! Świeć, Jeruzalem, bo przyszło twe światło i chwała Pana rozbłyska nad tobą, (..) ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła.
Ilustracja: „Rzeź niewiniątek”, Peter Paul Rubens, 1611-12
Kategorie:Źródła
Reblogged this on Zapisz.org.
Dziękuję