Kochany Antoni –
Wiele rzeczy i ludzi musiałeś już zobaczyć od czasu widzenia się naszego w stolicy Chrześcijaństwa – Nie mogłem Was dogonić, jak to sobie życzyłem – bo raz, że silna dość choroba zaskoczyła mię w Rzymie, drugi raz, że termina zawsze są dla mnie pomnikami nieobaczności ludzkiej – które za nic innego do dzisiaj jeszcze mieć nie mogę.
Na południu upał mnie obala, a na północy wilgoć szkodę zdrowiu przynosi – Kiedy się zima rozpoczyna, tracę płaszcz watowany i obuwie mi pęka w czas największego błota. Cieszkowski utrzymuje, że z Historyi, ujętej jako przeszłość, należy wnosić o przyszłości – mogę się więc spodziewać, że jeśli na rok przyszły wybiorę się do Rzymu (o czem bardzo rozmyślam), to nie zatrzymam się aż w Moskwie…
A jak Paryż francuski i Paryż polski i nasz Adam?!… Niechaj cię to nie gorszy, że tego ostatniego do zbiorowych łączę wyobrażeń. Lubię szanować każdą wielkość, bo każda wiele łez kosztuje i częstokroć się lękam wyobrażeń sprawiedliwości niezachwianej, która w człowieku pojedyńczym tak łatwo schodzi na fanatyzm. A sądziłbym, że właśnie znajdujemy się w czasie tysiąca drobnych fanatyzmów w ciasnotę jedną połączonych i jakoby łokciami rozpierających się o miejsce. Tego wszystkiego tak nie lubię – to mnie tyle zasmuca, tyle mi widzieć daje u nas niby jakiegoś ostraszenia i, że tak powiem, niewolnictwa!… Są takie ptaki, którym w słońce nie dano jest poglądać – miałyżby i narody przez te fazy przechodzić…? Nie, ja tobie powiadam ze szczerością człowieka, który nie wstydzi się być miernym, że uczucie wolności tak się na zewnątrz wysiliło, ze już mnie więcej nie zadziwia to rozwolnienie formy, jakie i w piśmiennictwie i w sztuce dzisiaj spotykamy. Bo cała siła w formie jest.
Ciekaw byłbym zobaczyć nieco bliżej, czem są te wszystkie partye i która najmniej partyą?… Przez to chciałbym rozumieć: która najwięcej rzeczywistą? Wiem, że z wyrazem rzeczywistość należy dzisiaj być ostrożnym; ale i to wiem także, że odwaga i szczerość ma rzeczywistą swoją wartość, a ostrożność w opiniach często jest raczej nieostrożnem zachowaniem się względem siebie – względem godności osobistej przyzwoicie pojętej. Od czasu kiedy rzeczywistość zaczęła być nikczemną, czyli raczej nikczemność stała się u nas rzeczywistszą – przeklęto wszelką rzeczywistość, co tak wymownie spotykamy w całej naszej poezyi Mickiewiczowsko-romantycznej, a jakiż koniec tej lotności? – Bardzo cenię Chopin’a, ale polonez Ogińskiego więcej prawdy ma dla mnie, i mógłbym się wyrazić, że okrągłość jego „w dłoniach czuję, jak to Adam powiada. Rozumowi nie ufam samowładnie – ale, kochając ludzi, nie uważam za zbrodnię ich rozumieć.
Zadługo byłem sam na śmiecie, zawiele miałem przeciwności – i zazbyt miele razy przymuszony byłem Boga prosić o przyjaźniejszą rzeczywistość – ażebym tej ostatniej dumnie bytu odmawiał, przekonany, że tylko wśród ekstazy promieniem można być porwanym i o stygmata się uczepić nad mniej zdolnemi braćmi i ziemią cierpień zawisnąwszy.
Nie wiedziałem, że starczy mi oddechu, żeby i dłużej się rozwodzić, bo jestem dziś cierpiący — ale trzecia się zbliża – rzeczywistość każe mi się wstrzymać, bo Koźmian czeka mię do trzeciej.
Kończę więc, jak ów Kolumb: ziemia! ziemia! wołając.
Cypr. Norwid.
Uściskaj, proszę, Jankowskiego – i p. Hoffmanowi pokłoń się.
Skomentuj