Zuzanna Ginczanka – „Rozprawa” [1936]

PANNA:
Barometry pulsują rtęcią. Fale epok biją o granit.
Izobary barwione cynobrem pełzną w strefie strzyżonych traw.
Żony wierne i w pasie wcięte, do niewieścich gotowe spraw,
pachnidłami suto się maszczą i nieskromny wdziewają aksamit.
W srebrny oksyd północ przetapia rozpaloną rudę zachodu,
unerwione czułe anteny lunatycznym krążą szeregiem.
Śpiewam piękne, szumiące zdarzenia, botaniczny rozkwitły Eden,
wierzchy spraw tryskające kwiatami, rozwichrzone grzywy ogrodów.

TRYBUNAŁ:
Przemilczasz sprawy ważne dla spraw kwitnących różowo,
nie mów stygnącym szeptem: «Lew czyha na drodze i miecz».
Rozdrąż ubitą ziemię, pod ziemią wikła się rzecz,
poszukaj ssących korzeni pod mchami chmurnych parowów.
Z lenistwem tępo się tarzasz na pianie rozdętych pierzyn,
gdy tyle drogi przed tobą i drogi nie sposób skrócić,
nim świat z wodoru powstały w biały się wodór obróci,
dzieje swarliwe i wielkie przejdzie ci jeszcze przemierzyć.

PANNA:
Nie wydawaj na mnie wyroku. Jeszcze przypływ pieni się snami,
nienawykłe jeszcze mam ręce, żeby w morze rzucić się wpław,
jeszcze patrzę senna i słaba: fale epok biją o granit,
fale epok rozkołysane niosą szczątki samotnych naw.

TRYBUNAŁ:
Amon dobry, czuły Ozyrys
sól kainitów stężył ci w kości,
w fosforytach mocnych cię wyrył,
w ścisłe przęsła szkielet wymościł —
żółty Amon, bóg dobrotliwy,
przeciw fali kazał płynąć;
jesteś treścią dziejów swarliwych,
jesteś świata treścią jedyną.
Płyńże od życia do życia,
zostawiaj znaki i słowa,
jak na falujących obwinia chyba
z falą się tępą prawować.

PANNA:
Noce szumią jak muszle, płoną biblijne krzaki,
wzniosła, surowa Joanna strzyże baranią wełnę.
O, drogowskazy strzeliste, w czas niepojęte znaki,
niepochwycone przeczucia, ocknienia przypomnień pełne!
O, szklane gwiazdy przewodnie, w jelenich polarnych rogach,
O, znaki, które mi dano, a których pojąć nie umiem!
Nocny tętent czeremchy przez rozwalone wrota
trwoniłam nieroztropnie w płynnych południ poszumie.
Nie wydawaj na mnie wyroku. Jeszcze znak mnie zmyli niejeden,
zanim znajdę sprawy korzenne, gęsto mchami skryte od spodu,
nim porzucę szumiące zdarzenia, botaniczny rozkwitły Eden,
wierzchy spraw tryskające kwiatami i rozwiane grzywy ogrodów.



Kategorie:Poezja

Tagi: ,

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: