PRZEBUDZENIE
Od blasku słońca się budzisz,
A nie od trzasku bomby.
Tego nam obu nie wolno
Zapomnieć.
Lecz pozwól, że dzisiaj z nas obu
Ja tylko będę znał wszystko.
Dowiesz się później, z historii,
Że trzydziesty ósmy równoleżnik
był blisko.
JABŁOŃ
Patrz, kwitnie jabłoń. Gałązek
Białoróżowych nie łam.
Gdy drzewa kwitną, spojrzeć
Wystarczy na drzewa.
I nie bój się, że nocą
Burza kwiaty zerwie.
Jesienią dojrzeją owoce
Dla ciebie.
PŁASZCZ
Już odchodzę. Śpij dobrze.
Jeszcze światło zgaszę.
Przyjdę później, gdy zaśniesz,
Popatrzę
Na twojej głowy sennej
Zarys ciepły i czysty.
Nie zbudzi ciebie poranka
przejmujący chłód.
Z szafy na pół przymkniętej
Wyjmę mój płaszcz rezerwisty:
Okryję cię nim troskliwie,
Zaginając poły pod spód.
POWIEM, GDY BĘDZIESZ STARSZY
Niewiele jest rzeczy trwałych, mój synu, pamiętaj,
Życie się zmienia jak rzeka w zakrętach,
Zmienia się obraz i ludzi i miast.
Lecz tobie nie wolno jak dymom przeminąć,
Ni tratwą z prądem rzeki przepłynąć.
Ni olśnić i zniknąć jak pioruna blask.
Nie może być myśl podobna kamieniom,
Które skazańcom wiązano u szyi:
Taki ciężar prowadzi wprost na rzeki dno.
Niech będzie lotne i mocne twoje sumienie,
To pocisk, który u końca drogi bije
Jak w tarczę – w zło.
Tobie przyspieszyć zmienną kolej rzeczy,
Słyszeć, czego moje uszy nie dosłyszą,
Rozżarzyć, czego me serce nie zdoła przepalić
Tobie oczy jak broń odbezpieczyć,
Byś widział dalej –
Ty i twoi towarzysze.
Źródło: „Życie Literackie”, 12/1951
Skomentuj