Przez kamyczkowe aleje przebiegniemy wszyscy w słońcu;
Już maleńkie królewny rozdzierają welony w pyłki, —
U małej furtki staniemy: ja stanę na samym końcu,
Będziemy chrupać orzeszki. Jak swędzą po dziąsłach żyłki.
Kruszących się w słodycz pachnącą półmiski japońskich ciastek
Wirują między drzewkami. Z balkonu pół-bożek zerka.
Znalazłem w złotym żwirze zaczarowany naparstek,
Drga na nim, jak żywe srebro, jedna maleńka^literka.
Opieram naumyślnie głowę o wyszarzane łokcie,
I wnet, tak samo na – niby, szalona budzi mnie wrzawa!
Ach, świat jest przecie pełen jedwabnie skrzypiących paznokci;
Każdy coś znalazł w żwirze, — to była taka zabawa.
Źródło: „Skamander”, kwiecień 1921
Skomentuj