
„W takiej ciszy tak ucho natężam ciekawie,
Że słyszałbym głos z Litwy… Jedźmy! Nikt nie woła…”
Mickiewicz
Śród zielonego suchej trawy oceanu,
Jak łódź samotna, tonąc na dalekim Krymie,
Mijając koralowe ostrowy burzanu,
Słuchaj fali: ktoś woła na Litwie twe imię!
Już iskra elektryczna niewidzialną drogą
Glob obiegła, w powietrze wsiąkła, jak w bibułę,
Już mogą ją pochwycić i słyszeć ją mogą –
Aparaty najczulsze i serca nieczułe.
Koncert z Rzymu w Londynie, z Tokio w Kopenhadze,
Ryk syren okrętowych znów na kontynencie,
Razem z giełdą w Berlinie i odczytem w Pradze,
To zmieszany gwar świata, bijący w zamęcie!
W Moskwie słyszą jak pluszcze słodka fala Wisły,
A my, – jak huczy ogień, który ktoś rozpala, –
Tłumie ludzi, ustami chwytających iskry,
Może tu cię połączy elektryczna fala!
Gdy samotny wędrowiec na chłodnej obczyźnie
Słuch natężał – innego chciał słyszeć wołania,
Innej fali i szeptu, którem serce bliźnie
Umie drżeć, gdy wymowne oczy mgła przesłania.
Gdy ze mnie, jak z anteny, tryskają na wszędzie
Me słowa, zatrzaśnięte na zawsze w iskierce,
Nie wiem, kto będzie słyszeć, kto ich słuchać będzie,
Tak, jak twoje jedyne małe dobre serce.
Źródło: Mieczysław Braun, „Przemysły”, Warszawa 1928
Ilustracja: Edward Węglowski, „Nagrywanie słuchowiska w Radiu Kraków”, ok. 1945-1953
Skomentuj