Wystarczy wyjechać koleją
O pół godziny od miasta
A ważne sprawy zmaleją
Byle zaś głupstwo urasta.
Że miasto rządzi w teatrze.
A Szyfman zarabia w Łodzi.
Gdy się na niebo popatrzę
Przestaje mnie to obchodzić.
Czy „S” weźmie teatr we Lwowie
Czy „B” zrobił plagiat powieści…
„M.J” i „W.Z.” w mojej głowie
Nie mogą się razem pomieścić.
Nic mnie, a nic nie zajmuje,
Gdy czekam na podwieczorek
Dlaczego „L” angażuje
Dziewczynki zamiast aktorek.
Z radością czytam podarty
Felieton, w pożółkłym „Świecie”,
Na rękę mi są te żarty
W zacisznym, wiejskim klozecie.
Czy „M” jedzie z „P” na południe,
Czy drugie „M” do Krynicy?
Że „J. K. B.” na ulicy,
O „J” się wyrażał paskudnie.
Nie martwię się, leżąc na klombie,
Lub, w zbożu drzemiąc na snopkach,
Że snob się u Rydza przysiądzie,
Że „T” jest raptus w zarobkach.
Za żywopłotem w ogródku,
Zrywam ostatnie porzeczki
I wzdycham sobie cichutko:
Wieczorem wracając znad rzeczki.
Wzdycham, że wszystko maleje,
I tylko ja wciąż urastam,
Że cenić mnie nie umieją
Na giełdzie wielkiego miasta.
Źródło: „Cyrulik Warszawski”, 9/1926
Fot.: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Pasażerowie i pracownicy kolei w przedziale wagonu parowego PCix 90 002.
Skomentuj