Teodor Bujnicki – „Godzina 2:45” [1933]

bujnicki

A może teraz potrafię
w godzinę bardzo późną i wczesną zarazem
dopasować najtrudniejsze wyrazy
do najprostszej treści.

Rzeczy, które się muszą dziać.

Jak powiedzieć słowami to, co w mowę wrosło
I nie robić plakatu i rymów na szyld.
Może trzeba powierzyć się rzece i wiosłom
lub słuchać tylko gwizdów kwiczołów i wilg.

Czy dłonie zdjęte z wioseł, dłonie, które odrzuciły pióro
potrafią ująć mocno zamek karabinu?
Czy po plecach nie szmygnie strach płochliwym szczurem,
gdy żółty gaz popełznie zdeptaną doliną?

Jakże będą płakały żony i kochanki
żegnając ukochanych zaszytych w szorstkie sukno.
Pierś ziemi i piersi poległych przeorzą ślepo tanki,
by dobrze wiedział człowiek, że jest tylko, prochem i próchnem.

A może w ciasnym przejściu bezbronnej ulicy
zastąpi drogę salwa szwadronu policji
I z garści niepotrzebny wyślizgnie się kamień.

A może sen spokojny spłynie nam na oczy
litościwa śmierć starców otuli, otoczy
nas niespokojnych nurków splotem chłodnych ramion.

Źródło: „Antologia poezji społecznej 1924-1933”, Wilno 1933



Kategorie:Poezja, Poezja, Poezja, Poezja, Poezja, Źródła

Tagi: ,

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: