Po raz pierwszy od lat przeszło czterech dzisiejszy numer „Kurjera” wychodzi z pod pras drukarskich bez komunikatu urzędowego z pola walki.
Komunikat! Oczekiwano go z dnia na dzień z niecierpliwością i ze drżeniem serca śledzono wymieniane w nim nazwy miejscowości, i zdawało się, że potop ognia i żelaza świat zalewa, że żadna siła nie ostoi się przed zastępami Wilhelma II!
Leodjum, Antwerpja, Bruksella, Maubeuge, Lille, Cambrai i St Quentin, a potem Łódź, Warszawa, Brześć, Libawa, Rysa, Bukareszt.
Nie dziw, że Ferdynand bułgarski wita w Białogrodzie Wilhelma II słowami: Ave Caesar Triumphator!
Tryumf za tryumfem, zgrzyt za zgrzytem. Czasami tylko błysnął promień jaśniejszy: Marna, bój tytaniczny pod Verdun! A potem znów Piave, Soissons, Chateau, Thierry, Paryż zagrożony!
Biły gromy jeden po drugim. Uginały się serca słabe, a ludzie płytcy lub zaślepieni wołali: Nic się im nie oprze! Brać, co się da, uchylić karku przed siłą, bo inaczej zginiemy! I zdrajcami nazywali tych, którzy nie szli za nimi. I drwili, oni, kurczyciele ojczyzny, z tych, którzy nie tracili nadziei.
A jednak wytrwaliśmy.
Pomimo wszystko wierzyliśmy niezłomnie, że nie może zwyciężyć siła przed prawem; pomimo wszystko byliśmy pewni, że ta największa z wojen świata nie może skończyć się targiem lub kompromisem, że musi być pogromem tych, którzy żelazną pięścią świat ujarzmić chcieli.
Wiary tej nie zachwiały w nas najbardziej tryumfujące komunikaty. Czekaliśmy ze spokojem, który może dać tylko pewność, chwili naszej.
I oto nadeszła.
Świtem jej stał się dzień 25 czerwca r. b., dzień odwetu nad rzeką Piave; dzień stokroć straszniejszy niż przeprawa armii Napoleona I przez Berezynę. A po nim nastąpił dzień 18-go lipca r. b., początek odwrotu niemców z nad Marny, punkt zwrotny w tej walce ogromnej.
I oto cztery miesiące wystarczyły dla zniweczenia czteroletnich tryumfów siły przed prawem…
I doczekaliśmy się, że „świstki papieru” więcej zaważą na szali losów świata niż najcięższy miecz krzyżacki.
I doczekaliśmy się rzeczy, przekraczającej już granice dociekań ludzkich, doczekaliśmy się, że te właśnie moce, które Polskę rozdarły, padły upokorzone i same rozdarte, choć walczyły w przeciwnych obozach.
A Polska zjednoczona zmartwychwstaje!
Oto, co nasuwa się dziś pod pióro, zamiast komunikatu.
Źródło: „Kurier Warszawski”, 13 listopada 1918
Skomentuj