Dzień wigilijny uważają tak Polacy, jak i Rusini za jeden z najważniejszych dni w roku. I zdaje się nie ma w ciągu roku drugiego dnia, z którym by było połączone tyle wierzeń, przysłów, rozmaitości zwyczajów jak wigilia.
Już od wczesnego rana w ten dzień zważają prawie na wszystko. Wczas rano wstają, by cały rok wcześnie wstawać, a jeśli się komu zaraz kichnie – ten będzie szczęśliwy i zdrowy.
Rano wychodzi gospodarz do sadu popatrzeć, czy drzewa pokryte są szronem, czy nie, bo szron na drzewach oznacza urodzajny rok.
Ludzie, mający wyrzuty skórne idą do rzeki. (jeśli zamarznięta, wyrębują lód), nie oglądając się po drodze w żadną stronę i obmywają słomą miejsca bolące, a wróciwszy do domu, obiegają siedem razy dokoła izbę, nic nie mówiąc do siebie. W Starem Siole, która z dziewcząt pierwsza wejdzie do wody, ta prędzej wyjdzie za mąż.
Jeśli mężatka pragnie śmierci męża, musi wczas rano wstać, iść pod najbliższą gruszę i tam zmówić siedem pacierzy, a spełni się jej życzenie.
To samo robią też i dziewczyny, chcące wyjść za mąż. Rzucają do studni, rzeki lub do konewki z wodą czosnek i srebrne pieniądze i myją się w tej wodzie po kolei, aby każda była ładna i zdrowa.
Jeżeli ziemia w dzień wigilijny zamarznięta to należy ją choćby raz pługiem przeorać, gdyż da ona obfity plon w przyszłym roku. Jeśli w dzień wigilijny nie pada ani deszcz ani śnieg, to będzie nieurodzaj, bo powiada przysłowie we wszystkich wsiach koło Jarosławia znane: Jak na wilię jasno, to w stodole ciasno.
Nie wolno w dzień ten dzieciom broić, płakać, pić wody, bo by cały rok trzeba płakać, a w żniwa ciągle pić wodę, a z picia wody „człek słabnie”.
Gdzieniegdzie w dzień ten do południa gospodynie pieką strucle i chleb. W tym czasie gospodarz wychodzi z siekierą do sadu, niby ściąć jedno z drzew mało urodzajnych. Gospodyni odchodzi czym prędzej od własnej roboty i spieszy do sadu. a widząc gospodarza, zamierzającego się siekierą na drzewko, obłapia drzewko rękami i błaga męża, by drzewka nie ścinał, bo ono już dobrze będzie rodziło w przyszłym roku.
Uważają na to, co przynosi szczęście domowi. Oddają więc w ten dzień długi, parobek wprowadza do izby najmłodszego konia i życzy gospodarzom szczęścia; chłopcy starają się zrobić sąsiadowi coś na złość (np. rozebrać po kryjomu wóz), nie wolno wchodzić do stajni przed wieczorem i dotykać się sierści bydlęcia, ani do stodoły, bo to przynosi nieszczęście, pomór na bydlęta i nieurodzaj na zboże.
Uważają też na to, kto pierwszy wejdzie do domu: mężczyzna czy kobieta, lub jak wchodzi ubrany. Jeśli rano wejdzie pierwszy mężczyzna, to zdrowie wróży całemu domowi i szczęście, lecz jeśli wejdzie odziany w kożuch. to wróży to choroby i nieszczęście. Jeśli zaś wejdzie pierwsza kobieta, to albo ktoś umrze w tym domu lub będą się sypały na dom ten nieszczęścia, jak z worka. Jeśli gospodarz ma krowy cielne, to jeśli do jego domu wejdzie pierwsza kobieta, będzie w domu i szczęście, a krowa mieć będzie cieliczkę, a jeśli mężczyzna, to wróży on nieszczęście a krowa mieć będzie byczka.
Nie wolno też w dzień ten do nikogo chodzić, bo to albo sobie albo drugim przynieść może nieszczęście, a jeśli już musi się wyjść, to nie należy mieć przy sobie ani chustki czerwonej ani sznurka czerwonego, gdyż w domu tym, do którego by się weszło, chorowałyby dzieci na kur. Dziewczęta starają się w dniu tym choćby jedną nitkę lnu, czy konopi uprząść, by wyszły wnet za mąż i dostały pracowitych mężów, a nawet przędą na wszystkie w domu znajdujące się wrzeciona, choćby po kilka nitek.
Po południu gospodynie warzą wieczerzę, wigilijne potrawy, wśród których tak u Polaków jak i Rusinów. pierwsze miejsce zajmuje kutia. Ilość potraw podanych do „obiadu wigilijnego” wynosi w niektórych wsiach nawet dwanaście. Widać też w niektórych domach u Polaków, tzw. „wiechę”, to jest „drzewko”, ubraną łańcuchem z kolorowego papieru, ciastkami, jabłkami, orzechami pozłacanymi, a w środku u wierzchołka, zawieszają pomarańczę. Równocześnie sprzątają izbę dziewczęta, a chłopcy roznoszą po sąsiadach uboższych, miód, owoce itp.
Gdy już gospodyni „obiad” ugotowała, izbę zamieciono i wszyscy ubrali się odświętnie, oczekuje cały dom gospodarza, który przynosi z sobą jeden lub trzy snopy zboża, siana, pszenicy, żyta lub owsa, aby zaścielić nim stół.
Zwyczaje już przy wieczerzy wigilijnej, jak ubieranie stołu, jakość i ilość potraw, są nadzwyczaj rozmaite, bo prawie każda wieś ma własny zwyczaj, a nieraz i dom polski różni się od ruskiego, chociaż w domu żona Rusinka a mąż Polak, lub odwrotnie. I tu nie da się ściśle oznaczyć czy dom taki mieszany, zwyczaje chowa czysto ruskie lub czysto polskie, częściej zdarza się, że Polak mąż, lub żona Polka umieją, on żonę Rusinkę, ona męża Rusina, nakłonić do zwyczajów polskich, jakie z sobą z domu przynieśli lub też decyduje o tym i to, czy sąsiedzi ich są Polacy czy też Rusini.
Źródło: Józef Kantor, „Boże Narodzenie i Wielkanoc w okolicy Jarosławia”, w: „Materyały Antropologiczno-Archeologiczne i Etnograficzne”, T.13, Kraków 1914
Reblogged this on Myśli z pustyni….
Fajnie zebrany materiał a lista przesądów i zwyczajów niesamowita i ciekawa. Rebloguję ten post żeby inni poczytali:) moc pozdrowień!
Reblogged this on Kontynentix.