Polskie Boże Narodzenie 1914, cz. 4 (Wróżby wigilijne)

wigilia-640x480

O urodzaju pszenicy, żyta w przyszłym roku wróżą gospodarze w niektórych wsiach po wieczerzy z ilości ździebeł słomy zebranej z ziemi, które gospodarz rzuca do powały lub też machinalnie wkłada je w szpary ścian lub powały. Często też rachują ziarnka w kłoskach słomy i jeśli ich dużo znajdą, to cieszą się wszyscy, gdyż rok będzie urodzajny. Rzucają też ostrożnie na podłogę talerz; jeśli się przewróci talerz dnem do góry, wróży to urodzaj, jeśli zaś nie, będzie głód w przyszłym roku. Wróżą też urodzaj lub nieurodzaj i w ten sposób: po wieczerzy gospodarz pół chleba i pół strucli kładzie na oknie i wbija między nie nóż, z której zaś strony (chleba czy też strucli) zardzewieje nóż przez noc, na to będzie urodzaj w roku przyszłym, a więc na żyto lub na pszenicę. Jeśli niebo „wyiskrzone” gwiazdami, będzie rok dobry, jeśli zaś nie, to będzie nieurodzaj na zboże. Księżyc w kole znaczy przyszłe lato mokre, ale urodzaj dobry. W czasie wieczerzy patrzy też gospodyni często na niebo, bo jeśli ono „gwiaździste”, to kury będą „nieśliwe”, albo też woła: „… Kukudak! Zniosła jaje, jak chodak, dla sąsiady piórko i dziurka, dla mnie jaje i kurka”; to znaczy, by jej kury nie gnieździły się w obcych zabudowaniach, ale za to „ludzkie” kury, żeby u niej niosły jaja. Dają też do dwunastu łupek z cebuli sól i kładą je na oknie w rzędzie, niby dwanaście miesięcy w roku. O północy w noc wigilijną oglądają, w których łupkach sól stopniała i z tego wróżą, które miesiące w roku będą dżdżyste.

Po skończonej wieczerzy, po wróżbach powyższych wstają wszyscy od stołu, modlą się, po czym rozpoczynają się bawić, kolędować, a gdzieniegdzie i wróżyć jeszcze. Gospodarz lub służący przynosi wiązkę słomy, rozściela ją na podłodze i rzuca w tę słomę orzechy, które dzieci wybierają i jedzą, co chroni je od bólu zębów, lub też bawią się, skacząc, wywracając koziołki, tańcząc, przy czym przyśpiewują sobie: „Hopa kopa, biję snopa, biję pana, Na kolana! Hop!”. Starsi zaś rozpoczynają śpiewem: „Boh predwecznyj” (w domach ruskich) kolędować, gawędząc na przemian na temat wróżb dzisiejszych. Gospodyni sprząta niedojedzone potrawy dla bydląt lub zostawia je przez trzy dni i noce na stole, by miały duchy nieboszczyków, które w dni Bożego Narodzenia odwiedzają dom, czym się pożywić. Do potraw przeznaczonych dla bydła dodają też opłatki „na kolędę dla chudoby”. Łyżki, którymi jedzono potrawy wigilijne, chowają w słomę na podłodze, by się dobrze bydło chowało, spokojnie pasło i nie gziło się lub wiążą je słomą, by wszyscy domownicy żyli w zgodzie, lub by się bydło na pastwiskach nie rozchodziło.

Słomy ze stołu nie sprzątają, lecz zostawiają ją przez trzy dni, a na trzeci dzień dają do niej opłatki i podają je krowom do jedzenia, siano zaś chowają w stajni i w razie choroby bydła, okadzają krowy nim, a żyto zabierają aż w Nowy Rok, by było dużo chleba w domu i nigdy go nie brakowało. Siano dają krowom a kurz rzucają tam, gdzie w polu rośnie oset, by zginął. Nie piją też wody po wieczerzy, by w żniwa nie mieć pragnienia.

Dziewczęta, chcące wiedzieć, czy wyjdą za mąż w tym roku, z której strony przyjdzie ich kawaler, kto to będzie, używają różnych sposobów wróżenia. Biegną do studni z konewkami po wodę, a która z nich pierwsza zaczerpnie wody, ta pierwsza wyjdzie za mąż, sięgają potem ręką do konewki i jeśli która wyciągnie stamtąd skóry kawałek, to dostanie męża szewca, jeśli trzaskę stolarza, cieślę; jeśli kamień kamieniarza. Słuchają też, wybiegłszy na pole, z której strony słychać psów szczekanie lub skrzypienie żurawiów studziennych, gdyż stamtąd przyjdzie ich kawaler, przyszły mąż. Biorą też łyżki blaszane, którymi jedli potrawy wigilijne, biegną do pola i dzwonią nimi, a w której stronie pies zaszczeka, tam będzie wesele tej, na której dzwonienie pies zaszczekał. Rachują także „sztachety” w parkanie przed domem; jeśli ostatnia wypadła na liczbę parzystą, to rachująca dziewczyna wyjdzie za mąż. Zabierają też z pola kilka polanek drew i w izbie rachują, jeśli polan jest do pary, to dziewczyna wyjdzie za mąż w tym roku, jeszcze przed Wielkim Postem, a jeśli nie, to po Wielkiej Nocy. Starsi zaś idą do drewutni i zbierają trzaski, ile naraz wzięli tyle lat jeszcze będą żyć.

Po zasiągnięciu wróżb wszelkiego rodzaju i po odśpiewaniu kolęd, gdzieniegdzie idą spać lub czekają do północy, by udać się na „mszę północkową” do cerkwi, czy kościoła, albo też odwiedzają sąsiadów, gdzie czekają do północy, skracając sobie czas śpiewaniem kolęd, gawędą. a o północy idą na pasterkę.

W noc wigilijną rozmawiają bydlęta o losach gospodarza swego, liczą mu lata. ale nie wolno ich podsłuchiwać, bo taki człowiek wnet umrze. O północy nabierają też ze studni wodę, gdyż wtedy przemienia się ona w wino a pomaga na zdrowie, uwalnia od chorób. Wychodzą także w niektórych wsiach wszyscy z uderzeniem godziny dwunastej w nocy na pole i patrzą w niebo, które się ma otworzyć. Kto pierwszy wymówi słowo jakieś w czasie otwierania się nieba, temu się życzenia spełnią. Święcą też przez całą noc wigilijną świecę, przedstawiającą Chrystusa, na znak że się dla tego domu, rodziny całej również urodził Chrystus.

Źródło: Józef Kantor, „Boże Narodzenie i Wielkanoc w okolicy Jarosławia”, w: „Materyały Antropologiczno-Archeologiczne i Etnograficzne”, T.13, Kraków 1914



Kategorie:Historia, Źródła

Tagi:

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: