Niewielka jest nas garstka… Po rycerzach Świętego Graala wzięliśmy spuściznę, – I tak idziemy zakuci w pancerzach, Na gwiazdy patrząc – jedyną ojczyznę! Dla duszy naszej nie ma kresu dróg, Chociaż niejedną już w niej niesiem bliznę. Niewielka jest nas… Read More ›
Poezja
Poezja
Stanisław Młodożeniec – „Lato” [1921]
pstro, pstrawo.. pstrokato… lato… białe – czerwone – zielone szale – falbany falują, szaleją w alejach.. upał opala owale i smaży dekoltaże, gdzie zerka lalkowaty lowelas w lakierkach… kokota łasi łażącego kota.. wszystko odziane mniej – niż cieniej od cienia… Read More ›
Teodor Bujnicki – „Godzina 2:45” [1933]
A może teraz potrafię w godzinę bardzo późną i wczesną zarazem dopasować najtrudniejsze wyrazy do najprostszej treści. Rzeczy, które się muszą dziać. Jak powiedzieć słowami to, co w mowę wrosło I nie robić plakatu i rymów na szyld. Może trzeba… Read More ›
Julian Przyboś – „Centrum” [1926]
Wystrzał gwiaździstej szerzy pod punktacją motocyklów i luf. Z pracowni, z warsztatów, z hal w wyścig pędzących ulic wrywa się lud, Kolana zwięźle podgina, stopą uderza; drga, wprawia się w krok, Zgodnym poruchem ramion rozrabiając natłok. Piersi żywione ogniem, ustawione… Read More ›
Julian Przyboś – „Pieśń o lokomocji” [1925]
Mosty sprzęgnięte stalą nad traktami zachodu Biją turkotem kopyt marsz naszego pochodu. Na uskrzydlonych kołach w pęd wprawieni potężny, Ku rozpostartej dali szturmem dróg niebosiężnych Prąc, w niewstrzymanym trudzie twardzi i ustawiczni Jedziemy, poruszani oddechem mechanicznym. Przez kamienne gościńce państw,… Read More ›
Mila Elin – „Kalendarz” [1925]
Wachlarz z białych kwadratów, Druk obietnic drzewnego papieru, Ty i ja w mieszkaniu liczb, Parzystych i samotnych jak niektóre Oczekiwania. Rzadki sygnał szkarłatu. Spływa na codzienność czarnego lakieru, I jest świętem w pudle tajemnic Czerwonych dni. Czytamy liczby, które Mówią… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – „Waga” [1938]
Po czym poznaje się miłość? Czy po tajemnym wzburzeniu, które ogarnia, gdy spotkasz krągłą spadzistość ramienia słodzą niż inne siedmiokroć? Czy też po strojach skrzydlatych, które haftujesz nicią i w które zaplatasz kwiaty, żeby okazać się piękną i godną płomienia… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – „Żar-Ptak” [1937]
Nie znam spełnienia swojego, jak nie znam śmierci swojej. Wśród jakich drzew sandałowych i pośród jakich aniołów, mądrym żądłem języka struny wspierając gardłowe, Żar-Ptak o piórach z płomieni tokuje i niepokoi? Pod niebem zoologicznym zwierzęcy zziajany park łączy gwiaździsty znak… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – „Rozprawa” [1936]
PANNA: Barometry pulsują rtęcią. Fale epok biją o granit. Izobary barwione cynobrem pełzną w strefie strzyżonych traw. Żony wierne i w pasie wcięte, do niewieścich gotowe spraw, pachnidłami suto się maszczą i nieskromny wdziewają aksamit. W srebrny oksyd północ przetapia… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – „Powrót” [1938]
Przegrzmiały już wodospady. Spokojny nadpływa nurt szeroką falą uśmierzeń. Obłok drętwieje nad ranem. Toczą się niewidzialne kręgle dalekich planet, pszczoły zbierają z szypułek ciepły i ciekły miód. Skądże ta jasność? Stamtąd. Pachnie młodziutki las, strumień białego blasku toczy się i… Read More ›