Bóg jeszcze w swoim majestacieNad wygnańcami wznosi dłoń,Ale nie tylko, Panie Bracie,W lirycznej dani nasza broń. Na tym słowiańskim trotuarze,Gdzieśmy się zeszli, z bratem brat,Nie tylko męka się rozżarza,Lecz także nowych sprężeń świat. Wypalił nam odwieczne wrzodyPłomiennych pokut żartki lek,Już… Read More ›
Poezja
Jarosław Iwaszkiewicz – „Praga” [1931]
Eugeniuszowi Małaniukowi Pomiędzy barokowe pomniki wielmożówWkradają się współczesne potworne budowle.Dumna i gwarna Praga nad brzegiem WełtawyGłowicę swą hradczańską jak lew biały wznosi.Szumi rzeka rozdęta, fale dzwonią w tamy,Na moście stoją święci, mostem mkną pojazdy,I tylko czasem, oczy gdy kto w… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – „Maj 1939”
Raz wzbiera we mnie nadzieja, raz jestem niespokojna. Zbyt wiele rzeczy się dzieje – coś przyjdzie: miłość lub wojna. Są znaki, że przyjdzie wojna: kometa, orędzia, mowy. Są znaki, że przyjdzie miłość: serce, zawroty głowy. Kometa błysnęła nocna, gazeta nadbiegła… Read More ›
Wisława Szymborska – „Rówieśnice” [1951]
Do siebie samej w latach późnych na czas młodości odchodzącej piszę i dziś już tworzę w sobie pogodną zgodę na te lata gdy pocałunki innym ustom, gdy pocałunki młodszym ustom, gdy radość, gniew i ból miniony jawnie zapiszą się na… Read More ›
Wisława Szymborska – „Żołnierz radziecki w dniach wyzwolenia do dzieci polskich mówił tak:” [1951]
Kruche bywają ściany domów gdy pocisk wojny godzi w domy. Nie płaczcie polskie dzieci w schronach. Będziemy oszczędzali gromów. Nie chcemy ranić waszych miast. Nie chcemy ranić waszych wsi. Najszybszym frontem przez wasz kraj będziemy tropiąc wroga szli. Więc najmniej… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – „Woda” [1933]
W poprzek — wpław — przepłynąć życie — prując czas jak płótno piersią (wpław: najżywszą — wpław: najczulszą — wpław: najtkliwszą — wpław: najszczerszą), kochać własne mocne mięśnie w smukłych rękach, w prężnych nogach — własnym sercem jak gotykiem wkłuć… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – „Żar-Ptak” [1937]
Nie znam spełnienia swojego, jak nie znam śmierci swojej. Wśród jakich drzew sandałowych i pośród jakich aniołów, mądrym żądłem języka struny wspierając gardłowe, Żar-Ptak o piórach z płomieni tokuje i niepokoi? Pod niebem zoologicznym zwierzęcy zziajany park łączy gwiaździsty znak… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – „Ucieczka” [1937]
Rozżarzony płomieniami barw dziki ogród tkwi w ziemi jak lont, przytknij czerwień gorącą jak ogień, i wybuchnie ziemia petardą — pyszny paw z kolorowej emalii w pełnym słońcu przechadza się hardo za szpalerem liściastych klonów ustawionych w zielony rząd. Tak… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – „Waga” [1938]
Po czym poznaje się miłość? Czy po tajemnym wzburzeniu, które ogarnia, gdy spotkasz krągłą spadzistość ramienia słodzą niż inne siedmiokroć? Czy też po strojach skrzydlatych, które haftujesz nicią i w które zaplatasz kwiaty, żeby okazać się piękną i godną płomienia… Read More ›
Zuzanna Ginczanka – Proces [1936]
1. Na początku było niebo i ziemia: czarny tłuszcz i chabrowy tlen, i jelonki przy gibkich jeleniach, z Bogiem miękkim i białym jak len. 2. Kredo, juro, triasie, gleba się warstwi po słoju, miocen naciera czołgiem w majestatycznym podboju. I… Read More ›