Sklepikarz z Abeville z dnia na dzień oczekuje końca świata O Francjo słodka w jakiż mrok kryje się człowiek w trwodze prąd przed sumieniem ponad miastami płyną obłoki gwiazdy spadają – i nic się nie zmienia. Straganiarz nim kosze wyciągnie… Read More ›
Poezja
Włodzimierz Słobodnik – „Rękawiczki” [1951]
Gdy łódzki wieczór gwiazdami Zadymionymi świecił, Włókniarki zbierały odzież Dla koreańskich dzieci. A miały dwie gorycze W oczach matczynych i ludzkich: Złą gorycz dymów wojennych I dobrą gorycz – łódzkich. Dałaś im rękawiczki Wełniane, w których rękom Jak ptakom w… Read More ›
K.I. Gałczyński – „Poemat dla zdrajcy” [1951]
Tu gdzie szarą wiklinę iskrami stroi słońce, zaś wiatr ptakami; tu gdzie Wisła jak synogarlica grucha falą płynąc do księżyca; tu gdzie z dębu jemioła migotliwa silnie złoci się, gdy dnia przybywa, tu mój dom, w nim kos mój gwiżdże,… Read More ›
K.I.Gałczyński – „Rozmowa z przechodniem” [1949]
Przepraszam, czyje to mieszkanie? Z tym kandelabrem? Tak. To moje. Śliczne mieszkanie. Chyba ze trzy pokoje. A ten walc? To córeczka przy fortepianie. A ten fotel? To babcia w nim czyta gazety. A ten kotek? Wie pan, tak miło z… Read More ›
Pisarze o pokoju [1951]
Jarosław Iwaszkiewicz W noc oświetloną podnosi żuraw Jak ptak olbrzymi u wodopoju Nad nowym domem cegieł górę: Narodowy Plebiscyt Pokoju. Ponad podmiejskim wiosennym sadem W zmierzchu, w różowym spokoju Krąży gołębi białych gromada: Narodowy Plebiscyt Pokoju. W wyniosłej sali ktoś… Read More ›
Cyprian Kamil Norwid – Milczenie [1882]
I. Czy śpiącego można przebudzić grzecznie?… Podobno, że nie: gdyby albowiem budziło się go upadkiem na twarz najlżejszego listka róży, jeszcze byłoby to tylko bardzo wykwintnie albo poetycko pomyślanym, lecz nie byłoby grzecznie, bo, końcem końców, trzeba śpiącemu przerwać snowania… Read More ›
Józef Łobodowski – „Na śmierć powieszonych Ukraińców” [1936]
I. W nieprzemożonych brzegach miota się Dniepr szeroki,porywa ciężkie głazy, srebrzystą pianę przędzie,z powiewem wiatru płyną łabędzie,na dnie błękitnych jezior drzemią obłoki;nocami chór rusałek dziewczyny śpiące woła,duchy pobitych Tatarów pędzą przez rżyska.Znów dzień. Stąpają ludzie, skrzypią w zaprzęgu koła,gdzieś za… Read More ›
Jewhen Małaniuk – „Jasnowidzenie” [1927]
Rytmicznym dźwiękiem nieugiętych słówwyroki-m wszystkie, zda się, poprzecinał…A Rosja leży, jak potworny trup,i, dogniwając, cuchnie, jak padlina. Przeklęte ścierwo! Nawet w śmierci czasmścisz jeszcze pragniesz strutym tchem Łazarza,ale na próżno: oddech twój już zgasł,i tylko ziemię wzdęty trup zaraża. Zahuczy… Read More ›
Jewhen Małaniuk – „13 listopada 1920 roku”
Łoskot wojny żelaznej wśród kurzu i mgły,jęczał step – leciał stepem ten huk monotonny,oto jawą prorocze stawały się snyi na zachód jęczały wagony. Czarny Pułk – do natarcia! – ostatni atak, –ręce nabój ostatni z ładownic uchwycągłucho w ziemię uderza… Read More ›
Jewhen Małaniuk – „Napis na księdze wierszy” [1937]
Napięty i niezłomnie dumny,strof imperator, co jak grom,wiodę te wiersze, jak kolumny,wprost ku katastrof twórczych dniom. Za mną zwalony w gruz Baturynw skłębionych chmurach dawno zgasł –a one spiżem – morituri –idący salutują czas. Potężne muskularne stopysprężystym jambem biją w… Read More ›