Polskie Boże Narodzenie 1914, cz. 5 (Dzień Bożego Narodzenia)

choinka

Dzień Bożego Narodzenia uważają wszędzie za dzień wolny od wszelkiej pracy ręcznej, gdzieniegdzie nawet izb nie zamiatają, ani łyżek nie myją. Wychodząc z tego założenia nawet, że dotykanie się w ten dzień słomy, sprowadza ból zębów; nie świecą wieczorem, bo by się pszenica zaśnieciła, bo „Kto na Boże Narodzenie pierwszy zaświeci, temu się pszenica zaśnieci”.

Nie wolno też w dniu tym odwiedzać krewnych, sąsiadów, lecz cały dzień. wyjąwszy sumy, weselą się, śpiewają kolędy, a nawet w karczmie czas po sumie przepędzają przy muzyce i tańcach.

Od rana uważają wszędzie na pogodę, bo pogoda lub mróz w ten dzień, wróży dobry rok, a gospodyni wróży sobie, że kury jej będą dobrze się niosły.

W czas rano przynoszą wodę ze studni lub rzeki i wlewają ją na miskę dużą; do wody rzuca gospodarz pieniądz srebrny i najpierw myje się sam w tej wodzie a po nim reszta domowników, pieniądz zaś bierze ten, kto przyniósł wodę. Jeśli w dzień ten rano zapieje kura, wróży to śmierć jednego z domowników. Aby to zło oddalić, gospodarz bierze kurę taką i mierzy jej długością ścianę od okna do progu; jeśli na próg wypadnie głowa, wówczas kurę zabijają, jeśli nie, to śmierć niechybnie kogoś w tym roku z domu tego zabierze. Jeśli zaś rano zapieje kogut, to wróży to niesnaski, kłopot w rodzinie, a jeśli wieczorem, to będzie zmiana na świecie.

Z rana wprowadza gospodarz do domu konia i daje mu jeść na stole. Jeśli koń zarży, rok będzie dla całej rodziny, domu, wesoły i szczęśliwy. Potem oprowadza go trzy razy po izbie i wyprowadza do stajni. Gospodyniom nic wolno sypać zboża kurom byle gdzie, lecz w izbie i to w miejscu, które oznacza ona powrósłem ściągniętym ze słomy żytniej) lub obręczą żelazną, by kury i drób nie rozchodził się po oborach cudzych i żeby niósł jaja koło swego domu i swojego domu się trzymał.

Po śniadaniu idą lub jadą na nabożeństwo, a po nabożeństwie chłopcy i dziewczęta rachują, ile wozów stoi pod kościołem, bo tyle będzie wesel w najbliższe Mięsopusty.

Po sumie, po obiedzie, gospodarz obwiązuje drzewka owocowe słomą. uderza siekierą w najniepłodniejsze pytając się: „Będziesz rodzić?” na co parobek lub żona odpowiada: „Będę, będę!” i drzewko rodzić będzie już dobrze w przyszłym roku.

Źródło: Józef Kantor, „Boże Narodzenie i Wielkanoc w okolicy Jarosławia”, w: „Materyały Antropologiczno-Archeologiczne i Etnograficzne”, T.13, Kraków 1914



Kategorie:Historia, Źródła

Tagi:

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.