Wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy oraz marszałka-seniora Kornela Morawieckiego podczas inauguracyjnego posiedzenia Sejmu RP VIII kadencji przywracają wiarę w sens i znaczenie polityki. Polityki rozumianej jako misję i służbę, a nie wyłącznie o arenę międzypartyjnej walki.
„Chciałbym, żeby zwornikiem szukania porozumienia był właśnie patriotyzm, niepodległość Polski. Jestem przekonany, że to, co jest dla nas absolutnie wspólne, to jest Rzeczpospolita, która ma być niepodległa, silna i która ma być jak najlepsza dla swoich obywateli.” – powiedział prezydent Duda, zwracając się do nowowybranych posłanek i posłów. „Pamiętajmy o tym, że suwerenem jest naród. Wszyscy, także ja na urząd prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – zostaliśmy wybrani przez Polaków. Nasze zadanie polega na tym, żeby realizować to, do czego się przed Polakami zobowiązaliśmy. W kampanii wyborczej, w swojej wcześniejszej pracy poselskiej, jak wielu z państwa na tej sali, a także teraz, kiedy będziecie państwo pracowali, kiedy będziecie występowali tu z tej trybuny, w tej Izbie, na komisjach sejmowych i w mediach. Ludzie oczekują od nas tego, że będą żyli bezpiecznie i że będzie im się żyło lepiej, że będą żyli bardziej dostatnio, że stopa życiowa będzie ciągnięta w kierunku takim, aby dochodziła do poziomu, jaki jest na Zachodzie. Młodzi ludzie, niektórzy chcą wyjeżdżać, ale większość jednak nie. Bardzo wielu z nich wyjeżdża dlatego, że nie znajduje w naszym kraju swojej szansy. To jest jedno z głównych zadań, które ma być naprawione.
To pierwsza rzecz. Druga: pamiętajmy, że w związku z tym, że suwerenem jest naród, obywatele muszą być wysłuchani. Apeluję o to, aby po pierwsze wprowadzić tutaj życzliwą debatę dla Polski i dla polskiego społeczeństwa. Po drugie, aby wysłuchiwany był głos obywatela, aby uwzględniane były inicjatywy obywatelskie, aby także głos opozycji w tej izbie był szanowany.”
„Niosłem Ciebie Polsko, jak żagiew, jak płomienie – gdzie Cię doniosę – nie wiem” – słowa nieznanego autora solidarnościowego podziemia lat 80-tych przypomniał, rozpoczynając swoje wystąpienie, Kornel Morawiecki. „Po latach 80. donieśliśmy Polskę do naszych dni. Jesteśmy dumnym, wielkim narodem. Mamy przeszłość wielką. Jesteśmy cząstką dziejów, rośliśmy z chrześcijańskiego, europejskiego ducha, z naszej mowy i kultury, z umiłowania wolności, pracy i walki o niepodległość. Z fenomenu „Solidarności”.
Żyjemy nie tylko dla siebie, żyjemy i umieramy dla innych. Polska ma rosnąć, rozwijać się nie tylko dla Polaków. Jesteśmy potrzebni sąsiadom, światu, mamy łączyć zachód Europy z jej wschodem. My razem jesteśmy ważniejsi niż każdy z osobna – ponad nami są wartości: dobro i prawda. Nad nimi jest poczucie sensu naszego indywidualnego życia i narodowego trwania. Sensu, tożsamego z niepojętym Bogiem.
Polacy nie raz przydając się sobie, przydawali się innym. Tak było w 1920 roku, tak było podczas II wojny światowej. (…) Tak było w zrywie „Solidarności”. Przydaliśmy się Europie, przyczyniliśmy się do pokonania totalitaryzmu. (…) Ale po Okrągłym Stole zabrakło nam odwagi, wyobraźni i oryginalności. Marzy mi się, żebyśmy w tym parlamencie – z udziałem całego społeczeństwa – zaproponowali Polsce i Europie nową, wielką konstytucję na miarę XXI wieku. Prowadź nas, Polsko!”
Powyższe słowa zobowiązują. Po raz pierwszy od dłuższego czasu, Sejm Rzeczpospolitej Polskiej zdawał się dziś miejscem godności i powagi. Poza nieprzyjemnym zgrzytem, jakim było wystąpienie ustępującej premier Ewy Kopacz, można było mieć wrażenie, że obserwujemy początek nowego rozdziału polskiej historii. Sejm, który rozpoczął dziś VIII kadencję, może stać się miejscem ważnych nie tylko dla polityków, ale przede wszystkim dla obywateli dyskusji i sporów – oby prowadzących do ważnych decyzji i mądrych praw.
W dniu takim jak dzisiejszy, warto przypomnieć również inne przemówienie, które wygłosił przed Zgromadzeniem Narodowym śp. Prezydent Lech Kaczyński 23 grudnia 2005 r.:
„Wiem, że decyzja podjęta przez naród w wyborach prezydenckich, a także w wyborach parlamentarnych wyrasta z oczekiwania wielkiej, pozytywnej zmiany w życiu publicznym i społecznym. Zadaniem przed którym staję ja, ale także ci wszyscy, którzy dzisiaj dzierżą w Polsce władzę jest sprostać temu oczekiwaniu, nie zawieść nadziei, podjąć budowę nowego kształtu naszego życia.
Jestem przekonany, że sens tej nadziei, która tak głęboko zapadła w umysły Polaków można określić słowami sprawiedliwość, solidarność, uczciwość. Znaczenie tych słów, jeżeli odnieść się do życia społecznego, do międzyludzkich stosunków wiąże się ze sobą. Nie może być sprawiedliwości bez solidarności. Nie ma takiego mechanizmu, który pozwoliłby realizować zasadę solidarności bez uczciwości, w szczególności uczciwości tych, którzy podejmują decyzję dotyczące innych. Dotyczy to także rządzących w państwie, jaki winnych instytucjach gł6wiie ekonomicznych.
Gdy chodzi o państwo uczciwość łączy się ściśle z gotowością do traktowania sprawowania urzędów jako służby publicznej, którą odnieść trzeba do dobra wspólnego, do nieustannych zabiegów o jego realizację Gdy mówimy o państwie jako całości, tym dobrem wspólnym jest dobro Polski, dobro narodu. Tam, gdzie chodzi o sferę pozapaństwową uczciwość jest związana z gotowością do zachowań solidarnych, z samą solidarnością, która jest podstawowym spoiwem życia społecznego. Gdy spojrzeć na wydarzenia ostatnich 16 lat to niczym nie uchybiając twórcom naszych sukcesów, a tych sukcesów było niemało, trzeba jasno powiedzieć, zbyt mało było solidarności, zbyt mało było sprawiedliwości a często brakowało też i uczciwości.
W wielu przypadkach zabrakło gotowości do traktowania władzy jako służby publicznej oraz woli i energii do zabiegania o dobro wspólne. I właśnie w tej sferze musi nastąpić zmiana głęboka, dostrzegalna dla społeczeństwa. Jest bowiem rzeczą oczywistą, iż nie ma możliwości budowania dobrego porządku publicznego bez ludzi, którzy kierują się w swoich działaniach wartościami zasadniczymi, zabiegają o dobro wspólne, gdyż jest ono dla nich wartością samą w sobie. Tylko w oparciu o takie motywacje, w oparciu dążenie do zapewnienia Polsce pomyślności w jej rozwoju, powiem więcej, jej wielkość, można dążyć do naprawy Rzeczpospolitej. (…)
Chcieć to móc. Te słowa wydawałoby się nierozważne towarzyszyły nam w tamtych trudnych ale pięknych czasach. Towarzyszyły też twórcom naszej niepodległości II Rzeczypospolitej.
Zwracam się do was Rodacy, abyście mimo wszystkich zawodów raz jeszcze uwierzyli. Mamy zmienić Polskę, ale bez Was jej nie zmienimy. A zmienić ją koniecznie trzeba.”
Ilustracja: Obrady Sejmu pod przewodnictwem marszałka Sejmu Ignacego Daszyńskiego, 1928, Narodowe Archiwum Cyfrowe
Kategorie:Farrago rerum, Historia
Skomentuj