Lord Gilfford nie był wyznawcą związanym z żadną konkretną religią, a jednak wierzył, że nasza relacja z Bogiem jest najważniejszą relacją, jaką mamy. Żył wśród ludzi, którzy to przekonanie podzielali, i zakładał, że filozofia, psychologia i antropologia je potwierdzają. Wątpię, żeby przewidział kulturę, która obecnie dominuje, powszechnie odrzucającą wiarę w Boga jako oznakę emocjonalnej i intelektualnej niedojrzałości. Sądzę jednak, że poparłby wysiłek zbadania tego, co tak naprawdę tracimy, tracąc wiarę. To będzie też jednym z tematów tych wykładów. Rozważę niektóre z konsekwencji narastającej wokół nas kultury ateistycznej i będę sugerował, że nie jest to tylko zjawisko intelektualne, wyrażające niewiarę w Boga, lecz również zjawisko moralne, zakładające odwrócenie się od Boga.
Być może zastanawiacie się, jak ludzie mogą rozmyślnie odwrócić się od czegoś, co jak sądzą, nie istnieje. Bóg jednak znajduje się w bliskiej relacji nawet z tymi, którzy go odrzucają. Jak współmałżonek w związku sakramentalnym, Bóg jest nie do uniknięcia albo do uniknięcia tylko poprzez stworzenie pustki. Ta pustka otwiera się przed nami, kiedy niszczymy oblicze – nie tylko oblicze ludzkie, ale także oblicze świata. Ta bezbożna pustka staje przez nami, gdy niszczone zostaje nasze otoczenie. Nie przeczę, że ateiści mogą być z gruntu prawymi ludźmi, o wiele lepszymi ode mnie. W naszych czasach jednak u podłoża kultury ateistycznej leży wiele motywów, a ucieczka przed okiem sprawiedliwości jest jednym z nich. Uciekacie przed okiem sprawiedliwości, wymazując oblicze. (…)
Źródło: Roger Scruton, „Oblicze Boga”, Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Poznań 2015
Skomentuj