Bobkowski, Giedroyc, Grudziński [1947-1961]

bobkowski2

Gustaw Herling-Grudziński do Jerzego Giedroycia, 17 października 1947:

„Czy Bobkowski pisze, czy pedałuje? – bo to są, zdaje się, dwie główne pasje jego życia.”

Gustaw Herling-Grudziński do Jerzego Giedroycia, 9 grudnia 1958:

„Ostatni numer „Kultury” jest doskonały. Część poświęcona Pasternakowi wypadła rzeczywiście bardzo dobrze. Pierwszorzędny szczególnie jest artykuł Miłosza (z wyjątkiem może zbyt pryncypialnego rozdziału o Historii).”

Jerzy Giedroyc do Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, 12 grudnia 1958:

„Artykuł Miłosza dobry, ale w pewnym sensie wolę Bobkowskiego.”

Andrzej Bobkowski, „Wielki Akwizytor” – „Kultura”, Grudzień 1958 (fragment):

Śmierć. Myśli się o niej, mówi i pisze, nadużywa jej imienia na każdym kroki, ale prawie zawsze gdy chodzi o drugich lub gdy miga z daleka. I nawet wtedy, gdy ukaże się w monstrualnym zbliżeniu wskazując palcem wyraźnie, najpełniejsza rezygnacja nie jest nigdy całkowicie pełna. Pozostaje jakiś luz, jakaś przedziwna szpara, w którą gdyby wepchało się wszystko, gdyby wypełniło się ją pakunkiem całej wiary, wszystkimi słowami Chrystusa i doszlifowało osobno z precyzją „bądź wola Twoja” jako wkładkę, to jeszcze ciągle pozostaje szczelina. A w niej wciśnięte, sprasowane jak ładunek dynamitu, gniecie się życie; zawsze gotowe do wybuchu, pełne niewyraźnych szeptów, nadziei, marzeń o przyszłości. O przyszłości tu – nie Tam.

Życie. – „Życie nie jest nigdy surowcem, substancją do formowania… jest czymś, co znajduje się w bezkresnej odległości od tępych teorii przyjętych o nim przez ciebie lub przeze mnie„. – napisał w swojej powieści. Życie. „I uzdrowiona została niewiasta od onej godziny… A gdy wygnano rzeszę, wszedł i ujął rękę jej i powstała dzieweczka”. – Uzdrawiał chorych i wskrzeszał umarłych. Pełno tam tego. „I rozeszła się sława po wszystkiej onej ziemi”. – Komu przyszło na myśl, że uzdrowieni musieli później i tak umrzeć, a wskrzeszeni umierali kiedyś po raz drugi? Blask przywróconego życia zaćmiewał wtedy i zaćmiewa jeszcze dziś wszelkie myśli, które można by o tym snuć dalej. Pozostaje życie… Mówią, że tragiczne, bez sensu. Ale może sens jest właśnie w jego sile, w jego istnieniu, w nim samym? Jeśli nie, to ocierając się naprawdę o jego koniec, odmów uzdrowienia, odmów przedłużenia go choćby na krótko, choć byś miał cierpień. Potrafisz? Ilu to uczyni?

Gustaw Herling-Grudziński do Jerzego Giedroycia, 22 sierpnia 1959:

„Wierzyński opowiadał mi w Frankfurcie rzecz potworną: że Bobkowski ma przed sobą najwyżej rok życia.”

Jerzy Giedroyc do Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, 24 sierpnia 1959:

„Z biednym Bobkowskim jest tragicznie. Przecież już miał trzy operacje raka. W tej chwili po trzeciej operacji jest w dobrej formie, ale trudno mieć nadzieję, choć termin Wierzyńskiego jest wzięty z powietrza i może to trwać długo. Imponująca jest jego świetna forma, opanowanie przy kompletnym braku złudzeń.”

Gustaw Herling-Grudziński do Jerzego Giedroycia, 12 września 1961:

„Jeśli Pan wydrukuje w numerze październikowym moją recenzję z opowiadań Lampedusy, proszę przeznaczyć honorarium za nią na płytę grobową śp. Andrzeja Bobkowskiego.”

Andrzej Bobkowski zmarł 26 czerwca 1961 na emigracji w Gwatemali, w wieku 48 lat. Został pochowany w grobie rodzinnym doktora Quevedo, którego czterech synów od dwunastu lat uczył modelarstwa. Jego żona, Barbara Bobkowska zmarła 22 września 1982. Została pochowana w tym samym grobie co Andrzej Bobkowski. Do jej trumny przeniesiono prochy męża.

 



Kategorie:Listy, Proza, Źródła

Tagi: , , , ,

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.